Przed kilkoma tygodniami ruszyła budowa nowej drogi ekspresowej S10 na odcinku Bydgoszcz (węzeł Stryszek) - Toruń, ale toczą się też intensywne prace związane z dalszym przebiegiem tej trasy w kierunku Warszawy.

W wyniku wcześniejszych konsultacji ustalono, że będzie ona wiodła od Torunia istniejącą autostradą A1, a następnie na wysokości obecnego węzła Włocławek-Północ powstanie rozwidlenie z zupełnie nową "ekspresówką" przez Płock do Warszawy. Choć perspektywa nowych rozwiązań to początek przyszłej dekady, to w branży drogowej jest to stosunkowo niewiele. Projekty już są, a te nie są korzystne dla Inowrocławia i okolic.

Co się zmieni?

W teorii inwestycja powinna cieszyć mieszkańców naszego regionu, bo aby jechać do stolicy nie trzeba będzie nadkładać drogi poprzez węzeł na północy Łodzi lub jeździć lokalnymi drogami przez Łowicz. Najszybsza trasa wieść miałaby właśnie tędy, ale drogowcy planując węzeł w Brzeziu zamierzają odciąć od niego drogę Inowrocław - Włocławek. Według istniejących planów ma być tam węzeł autostrady z drogą szybkiego ruchu, na który w tym miejscu nie wjedziemy, ani z niego nie zjedziemy. Istniejącą drogą wojewódzką dojedziemy do samego Włocławka, gdzie w pobliżu zakładów Anwil będziemy mogli dopiero wjechać na S10, a aby dotrzeć do A1 dodatkowo nadrabiać kilometry.

wezela

Bez zmian ma być natomiast w Pikutkowie, czyli na węźle, do którego dotrzemy z Inowrocławia jadąc przez Kruszwicę i Radziejów, ale to oznaczać będzie dłuższą drogę, jeśli będziemy chcieli wjechać na przyszłą S10 np. do Warszawy. W przypadku kierunku łódzkiego nic się nie zmieni.

Niezależnie od wybranej trasy droga się zatem wydłuży. Planowana zmiana będzie miała nie tylko następstwa dla kierowców, ale oddziaływać będzie też gospodarczo na tę część regionu, bo pogorszy się dojazd do autostrady, a zatem możliwy jest np. spadek cen działek. Temat rozwiązania zjazdu w Brzeziu nie jest jeszcze rozstrzygnięty i na tym etapie wciąż możliwe są jeszcze zmiany.