Już kilka lat wcześniej miewałam podejrzenia
Mój mąż jest z zawodu kierowcą zawodowym. Często go nie było w domu. Zostawałam wtedy sama z trójką dzieci. Dwójką córek i synkiem. Kilka lat temu był taki okres w naszym życiu, że miałam podejrzenia co do zdrady. Syna nie było jeszcze wtedy na świecie. Mój mąż Krzysztof dziwnie się zachowywał. Mówił ciągle, że jest zmęczony. Oczywiście najczęściej wtedy, gdy chciałam mu okazać uczucia poprzez przytulenie, pocałunek. Ja się przytulałam a on zdejmował moje ręce z ramion i mówił: ""Jestem zmęczony, muszę cos zrobić w garażu."" Wkurzało mnie to strasznie. To trwało jakiś czas. Ile można być zmęczonym? Po za tym na pracę w garażu nie był zmęczony, więc zaczęłam go sprawdzać. Przeszukiwałam mu torbę, szperałam w telefonie i portfelu. Nic nie znalazłam. Miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam, czy może coś sobie uroiłam czy on tak dobrze się kamufluje. Między nami nie było seksu, więc moja niepewność i frustracja przybierały na sile. Byłam rozdrażniona, kłóciliśmy się często. Najgorsza była ta niepewność. Po jakimś czasie jego dystans zniknął. Kupił mi kilka razy czekoladki i mówił, że mnie kocha. Uwierzyłam a bardzo chciałam by to była prawda. W końcu ja go kochałam.
Pojawiło się kolejne dziecko
Między nami znów było wspaniale. Krzysztof był tylko w domu na weekendy, ale to był cudowny czas. Zajmował się córkami, spędzał z nimi czas. Wspólne gry w piłkę, w gry planszowe i jazda na rowerze. To były ich główne rozrywki. Pojawiła się myśl o trzecim dziecku. Ja nie chciałam o tym słyszeć, przynajmniej na początku. Po pewnym czasie również zapragnęłam mieć jeszcze jedno dziecko. Chyba odezwał się we mnie instynkt macierzyński. Sama nie wiem. Dopiero pod koniec siódmego miesiąca było wiadomo, że to będzie chłopiec. Radość ogromna. Po urodzeniu wiele rzeczy się zmieniło. Świat stanął do góry nogami. Miałam mnóstwo obowiązków. Mąż znów zaczął się odsuwać. Byłam ciągle zmęczona, on mi nie pomagał za wiele. Nawet nie chciał wykąpać syna. Twierdził, że to mój obowiązek. Syn miał około trzech lat, kiedy było między nami najgorzej. Wszystko było na mojej głowie: dom, dzieci, rachunki, lekarz i wszelkie inne sprawy do załatwienia. Byłam totalnie wyczerpana a on się czepiał.
Wieczne pretensje
Wracał do domu i kłócił się ze mną, albo w ogóle nie odzywał. Nie mogłam się doczekać, kiedy znów pojedzie w trasę. Znienawidziłam weekendy. Było źle posprzątane, nie to ugotowane i tysiąc innych pretensji. Byłam totalnie zmęczona zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie dosyć, że zajmowałam się wszystkim to jeszcze pracowałam w domu zawodowo. To był mój jedyny punkt zaczepienia, odskocznia od problemów i szarej rzeczywistości. Najgorsze było to, że nie miałam wsparcia w bliskich mi osobach, czyli w siostrze i mamie. Moja mama uważała, że powinnam się podporządkować. Zupełnie tego nie rozumiałam. Przekonywała mnie, iż nadaję się tylko do sprzątania i gotowania! Za to siostra...ona mówiła: dogadajcie się. Jak? Byłam sama jak palec. W sumie miałam tylko dzieci. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że zmarnowałam sobie życie. Za kogo ja wyszłam? Gdzie miałam oczy? Te dwa pytania krążyły w mojej głowie i nie dawały mi spokoju.
Jaka jest prawda?
Dlaczego mój mąż się tak zachowuje? Musiałam znać prawdę. Wynajęłam prywatnego detektywa z Tajfun Group. Opowiedziałam całą historię, podałam adres firmy męża. Miałam nadzieję, że się myliłam i że to tylko kryzys i z czasem minie. Wszystko się ułoży. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka. Firma detektywistyczna wykazała się dużym profesjonalizmem. Prawda okazała się straszna. Mój mąż miał romans. Mieszkała kilkanaście kilometrów od nas na Dolnym Śląsku. Nawet jej nie znałam. Spotykał się z nią regularnie. Nawet wziął dla niej urlop a mi powiedział, że jedzie w trasę. To był dla mnie szok. Nie mogłam tego wybaczyć, choć Krzysztof o to prosił. Mówił o pomyłce, że to nic nie znaczy. Zażądałam rozwodu.
To był koniec naszego małżeństwa
Rozwód był dla mnie koszmarem. Nie mogłam spać, jeść ani normalnie funkcjonować. Przy dzieciach pomagała mi moja mama. Teściowa obwiniała mnie o to co się stało. To niby miała być moja wina, bo za mało się starałam. Nie wierzyłam, w to co się działo. Sama z trójką dzieci musiałam sobie radzić. One straciły ojca a ja spokój i zaufanie do mężczyzn. Teraz pracuję, dzieci są już na tyle duże że świetnie sobie radzą. Ojca nie chcą widzieć, bo ich porzucił. Ani razu ich nie odwiedził. Wyprowadził się i nigdy więcej się już nie spotkaliśmy. Okazał się być ogromną pomyłką w moim życiu, Zmarnowałam najlepsze lata na życie z nim. Jedyne co mnie dobrego spotkało to dzieci. One są dla mnie radością i kocham je nad życie. Wspieramy się i pomagamy. Życie toczy się dalej, codziennie swoim tokiem.