Muzyka w czasie pandemii. Rozmowa z Szulerami

Miłosz i Marcin Szulkowscy to bracia, którzy od prawie dwudziestu lat tworzą trzon zespołu Szulerzy. Na scenie niezmiennie towarzyszy im także wieloletni basista i kontrabasista Marek Wikarski. Natomiast ostatecznym uzupełnieniem jest bez wątpienia wokal Emilii Wikarskiej. Nowy teledysk, nietypowa promocja albumu i powrót na koncertową trasę - o tym między innymi przeczytacie w naszej rozmowie z perkusistą, Miłoszem Szulkowskim.

Zanim przejdę do tego oczywistego pytania o Wasz najnowszy album, muszę zapytać o samopoczucie. Ten rok zaczął się niezbyt szczęśliwie i kontakt z publicznością był bardzo ograniczony. Ale wróciliście na scenę i zagraliście m.in. w ramach Inowrocławskiego Lata Muzycznego. Jak wrażenia?

Miłosz Szulkowski: Znakomite! Dobrze było wrócić na scenę i zaprezentować utwory z nowej płyty przed inowrocławską publicznością, która licznie dopisała - co bardzo nas ucieszyło. Pandemia mocno zmieniła nasze plany i występ podczas Inowrocławskiego Lata Muzycznego był dopiero trzecim, który zagraliśmy od marca... Sądząc po ilości sprzedanych płyt i koszulek, koncert się podobał (uśmiech).

Na początku marca ukazał się wasz nowy album "18". Z racji pandemii dopiero teraz właściwie możecie zająć się jego promocją. Co ciekawego znajdą tam słuchacze? Czy będzie więcej bluesa?

Miłosz: Gatunek, który wykonujemy, nazywamy "blues'n'roll", gdyż łączy kilka różnych stylistyk bliskich naszym sercom. Poza bluesem równie ważnymi elementami na płycie są soul, rock and roll oraz swing - i wszystkie te gatunki można usłyszeć w przygotowanych przez nas kompozycjach. Warto podkreślić, że jest energetycznie, tanecznie i bardzo pozytywnie. Wielu osobom określenie „blues” kojarzy się z czymś smutnym, czemu zawsze zdecydowanie zaprzeczamy (śmiech).

W tym przypadku aura również była szczególna. W końcu album został wyprodukowany w Kalifornii. Jak to się stało i ile pracy musieliście w to włożyć?

Miłosz: Jesteśmy niesamowicie zadowoleni, że udało nam się uchwycić trochę kalifornijskiego powietrza i ciepła w brzmieniu, które dała nam współpraca z Kidem Andersenem. Plan, żeby to on wyprodukował nasz następny album, mieliśmy w głowach od kilku lat, a dzięki wsparciu z wielu różnych stron (za które bardzo dziękujemy) mogliśmy w końcu go zrealizować. Jednocześnie nie wypada pominąć bardzo ważnego aspektu inowrocławskiego. Płytę zrealizowaliśmy w "Studio I", co było możliwe dzięki otwartości oraz przychylności Krzysztofa Walczaka, a realizacji nagrań podjął się niezrównany Wojciech Piotrowski. Również dzięki nim "18" zyskała taki kształt, na jakim nam zależało, bo jest to przecież album, który podsumowuje osiemnaście lat naszej działalności.

Gdyby ktoś był zainteresowany kupnem waszej płyty, to gdzie powinien jej szukać?

Miłosz: Płytę można zakupić na koncertach, ale także w sprzedaży internetowej: przez stronę internetową https://www.szulerzy.net, sklep na naszym facebooku https://www.facebook.com/Szulerzy/ lub pod adresem e-mail szulerzy2@wp.pl.

Raptem tydzień temu ukazał się również teledysk do singla "Porywa mnie nurt". Co powiesz o tej współpracy?

Miłosz: Jest to nasze trzecie wideo, a pomysł na klip z elementami tańca zrodził się w głowie gitarzysty zespołu - prywatnie również mojego brata - Marcina. Do wzięcia udziału w klipie zaprosiliśmy tancerki pochodzące z Bydgoszczy - Julię Prekop, Natalię Rycharską i Wiktorię Krausę oraz Mateusza Króla - tancerza z Torunia. Realizacją zajął się Shaking House, a sam montaż zajął nam około 80 godzin, ale jesteśmy bardzo zadowoleni z efektu końcowego. Od 4 września wszyscy chętni mogą sprawdzić na YouTube, czy ich również porywa nurt (uśmiech).

W nagraniu singla brał udział Bartek Szopiński i także on wystąpił z wami w Inowrocławiu. Wygląda na to, że macie dobre relacje.

Miłosz: Znamy się od wielu lat, jesteśmy przyjaciółmi i to już czwarta nasza płyta, na której zagrał Bartek. Mieliśmy na ten rok zaplanowanych kilka wspólnych koncertów, ale ostatecznie - wiadomo z jakiego powodu - udał się tylko ten w Inowrocławiu, co również podkreśliło jego unikatowość.

Od powstania zespołu prawie dwadzieścia lat temu zaszło w nim wiele przekształceń. Jak po ostatniej zmianie wokalistki na początku 2018 r. układa się współpraca między członkami zespołu?

Miłosz: Nasza wokalistka Emilia wniosła do zespołu zaangażowanie oraz pełen profesjonalizm. Opracowuje linie melodyczne w utworach i pisze teksty. Cieszymy się, że jest z nami i mamy wiele wspólnych, zespołowych planów na przyszłość. Tak naprawdę trzeba jeszcze wspomnieć, że w ciągu ostatnich dwóch lat z kwintetu staliśmy się kwartetem (śmiech). Wcześniej mieliśmy w składzie harmonijkę ustną, ale kolega wybrał inną drogę życiową i zawodową. Jest nam w tej czteroosobowej konfiguracji fantastycznie i nie planujemy dodawania żadnych instrumentów. Może z wyjątkiem koncertów z zaproszonymi gośćmi tak jak tych z Bartkiem.

Minęło już ponad osiem lat od waszego występu w Must Be the Music. Wtedy na pewno wrzało od emocji. A jak teraz na to patrzycie? A może macie jakąś wskazówkę, radę albo odpowiedź na pytanie, czy w ogóle warto wziąć udział w takim talent show.

Miłosz: Jeśli ktoś idzie do takiego programu z nastawieniem, że wygra, to nie powinien tego w ogóle robić (śmiech). Tak naprawdę byliśmy i jesteśmy przeciwni udziałom w różnego typu konkursach, ale namawiało nas do tego wiele osób. Stwierdziliśmy w końcu: "Dlaczego nie? Zróbmy to", ale jednocześnie od samego początku traktowaliśmy to jako przygodę, która pozwoli nam nabrać nowego doświadczenia i pokazać zespół ludziom, którzy do tego momentu mogli o nim nie słyszeć. Cały plan udało się zrealizować i dotarliśmy aż do półfinału (uśmiech).

Było o teraźniejszości, przeszłości, to czas na przyszłość. Co planują Szulerzy po wydaniu siódmego krążka i nowego teledysku?

Miłosz: W ciągu tego roku sytuacja zmieniła się całkowicie w stosunku do tego, jak wyglądały i jak planowaliśmy poprzednie lata, ale nie poddajemy się. Czeka na nas jeszcze kilka koncertów do zagrania, myślimy też o następnym roku i powoli budujemy kalendarz koncertowy. Za nami realizacja nowego albumu i premiera teledysku, a z tego, co jeszcze przed nami to koniecznie muszę wspomnieć, że już w ten piątek uruchomimy całkowicie nową odsłonę naszej strony internetowej. Z tego miejsca chcielibyśmy bardzo podziękować Norbertowi Węclewskiemu za zaangażowanie przy jej projektowaniu, a wszystkich zaprosić w odwiedziny pod adresem https://www.szulerzy.net.

Już na sam koniec zapytam tylko, gdzie będzie można was usłyszeć w najbliższym czasie.

Miłosz: Najbliższe koncerty w naszym regionie zaplanowane są na 6 listopada w Barcinie, a 14 listopada w Pakości. Pozostałe terminy można zawsze znaleźć na naszej stronie internetowej oraz na facebooku.