W maju w zbiorniku przeciwpożarowym obok stacji paliw w Mogilnie odnaleziono ciała dwóch psów. Pracownicy Gnieźnieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, którzy pojawili się na miejscu, od początku alarmowali, że psy mogły zostać zabite. Jak opisywali, psy miały na ciele liczne krwiaki mogące powstać na skutek silnych uderzeń.
- Być może oprawca zadał ciosy, a potem zsunął je po stromym brzegu do zbiornika lub wrzucił psy, które jeszcze żyły, a one nie miały szans, by wydostać się po śliskim zboczu - informowali pracownicy TOZ.
Sprawa została zgłoszona na policję, jednak postępowanie na początku nie zostało wszczęte. Jak mówił nam wówczas rzecznik starszy aspirant Tomasz Bartecki, funkcjonariusze, którzy podjęli interwencję, nie stwierdzili na miejscu oznak przestępstwa. Po naszym materiale o sprawie i na wniosek Gnieźnieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami policja postanowiła jednak przyjrzeć się sprawie i wyjaśnić okoliczności, w jakich doszło do śmierci psów.
Jak się okazuje, podejrzenia pracowników TOZ się potwierdziły. Sprawca zanim wrzucił zwłoki do zbiornika, zadał psom kilka ciosów. Niestety, nie udało się ustalić, kto się tego dopuścił.
- W sprawie został powołany biegły, który po dokonaniu badania stwierdził, że przyczyną śmierci zwierząt był uraz mechaniczny głowy i szyi. Po przeprowadzonych czynnościach, postępowanie w tej sprawie zostało umorzone z uwagi na niewykrycie sprawcy przestępstwa - mówi nam starszy aspirant Tomasz Bartecki.