"Afera fakturowa". To nie było "niedopatrzenie"? Wraca temat artykułu o Wrońskim
- Niedopatrzeniem jest to, że nie podpisaliśmy tekstu, nikt nie ukrywał i nie ma zamiaru ukrywać, że artykuł wykupił urząd - mówiła w 2016 roku podczas sesji Rady Miejskiej Agnieszka Ch., ówczesna rzeczniczka inowrocławskiego ratusza. Chodzi o artykuł o Marcinie Wrońskim, który urząd miasta za publiczne pieniądze wykupił w "Gazecie Pomorskiej". Zupełnie inny punkt widzenia przedstawiła podczas przesłuchań w prokuraturze. Na poniedziałkowej rozprawie sąd odczytał jej wyjaśnienia w tej sprawie.
- Artykuł ukazał się w "Gazecie Pomorskiej". Ja wysłałam go mailem w formie artykułu sponsorowanego. Pokazał mi go prezydent Brejza. Powiedział, że trzeba wykupić powierzchnię w gazecie i trzeba to wysłać. Kazał mi się podpisać pod tekstem jako rzecznik, by był wiarygodny. To były treści ośmieszające, dlatego powiedziałam, że tego nie zrobię, bo się boję. Wtedy prezydent kazał mi wyjść ze spotkania - mówiła podczas przesłuchań w prokuraturze.
Kobieta wskazała, że w spotkaniu brał udział także inny urzędnik, który również nie chciał podpisać się pod tekstem. Ostatecznie artykuł sponsorowany został wydrukowany bez nazwiska autora. I o to największe pretensje miał wówczas radny Marcin Wroński. - Artykuł nie miał żadnych znamion polemiki, czy odpowiedzi. Można domniemywać, że intencją jego było wprowadzenie czytelników w błąd, że autorem jest niezależny dziennikarz "Gazety Pomorskiej" - mówił podczas sesji Rady Miejskiej w 2016 roku.
Temat paszkwilu, który ośmieszał Wrońskiego, co jakiś czas wraca jak bumerang. W 2019 roku, przy okazji uchwały przeciwko mowie nienawiści, którą przyjęła Rada Miejska Inowrocławia, przypominał o nim były radny Maciej Szota. Żądał wówczas, by ratusz odpowiedział, czy były już prezydent miasta Ryszard Brejza nanosił na pismo poprawki i czy wiedział, w jakiej formie ukaże się on w gazecie. Jego ówczesna rzeczniczka twierdziła, że prezydent nie wiedział, iż pismo ukaże się bez podpisu, a Agnieszka Ch. po fakcie otrzymała upomnienie.
Ale nie tylko paszkwil o Wrońskim - zdaniem Agnieszki Ch. - miał się ukazać za zgodą prezydenta. Główna oskarżona w "aferze fakturowej" podczas przesłuchań mówiła, że miasto zapłaciło też za artykuł o innym ówczesnym radnym. - Był jeszcze jeden paszkwil. Chodziło o radnego Kieraja - wyjaśniała w prokuraturze dodając, że zapoznała się z jego treścią u innej urzędniczki.
Fryzjerka i jej usługi
Podczas poniedziałkowej rozprawy odczytano także wyjaśnienia Agnieszki Ch. dotyczące współpracy urzędu z inną oskarżoną Renatą K. Inowrocławiankę miała przedstawić jej wcześniej pracownica Kujawskiego Centrum Kultury. Kobieta - według wyjaśnień oskrażonej - miała wystawić kilka faktur na usługi, których nigdy nie wykonała.
Renata K. wystawiła fakturę m.in. za udział w spotkaniach z seniorami, wyświetlanie filmu podczas jednego z miejskich eventów czy przygotowanie zestawów świątecznych w 2016 roku. W rzeczywistości tego nie realizowała.
- Renata K. części usług nie wykonywała, a wystawiała faktury. Część pieniędzy brała na podatek, a część oddawała Małgorzacie W. (jedna z oskrażonych - przyp. red.), a te szły później na opłacenie osób, które rozdawały ulotki. (...) Faktury przynosiła do mnie. W. zabierała je do biura obsługi i wypłacała pieniądze. (...) Czasami było tak, że Renata K. chciała więcej pieniędzy, bo mówiła, że to już któraś faktura - opowiadała podczas przesłuchań Agnieszka Ch.
Kolejna rozprawa w sprawie "afery fakturowej" odbędzie się w poniedziałek, 23 września.