Do zdarzenia doszło w minioną sobotę około godziny 13:00. Dyżurny mogileńskiej komendy otrzymał informację, że przy Placu Wolności w Mogilnie na jednej z działek mężczyzna zakopał żywcem psa. Sytuację widziała Weronika Skibiszewska, która interweniowała i uratowała życie zwierzęcia.

- Idąc parkiem, usłyszałam jęczenie psa i uderzenia łopatą. Coś mnie tknęło, żeby się zatrzymać. Weszłam przez zaplecze lokalu i okazało się, że starszy mężczyzna zakopał psa. Żywego psa. W momencie, w którym znalazłam się obok płotu, dziura była już zasypana, a mężczyzna „uklepywał” ziemię. Tłumaczył się, że zakopał psa, bo zdychał i „ledwo ciągnął dpę”. To jego słowa. Zaczęłam krzyczeć i zawiadomiłam policję, a on zaczął odkopywać dziurę. Dziura była dużych rozmiarów, bo na wysokość 3/4 łopaty. Wyciągnął psa, który przeżył. Udało mi się go przekonać, żeby oddał mi zwierzę. Zabrałam psa do weterynarza. Na policji złożyłam zawiadomienie i zeznania* - mówi nam Weronika Skibiszewska.

Z badania weterynaryjnego wynika, że zwierzę było wystraszone, miało liczne reakcje bólowe w okolicy kręgosłupa i kończyn. Prawdopodobnie zostało pobite tępym narzędziem.

Zobacz też: Auto dachowało. W wypadku zginął 53-latek

Policjanci, którzy po otrzymaniu zgłoszenia udali się na wskazaną posesję, zatrzymali pijanego sprawcę.

- Miał 1,2 promila alkoholu w organizmie. Jak tłumaczył, pies w jego ocenie był chory. 68-letni mężczyzna został zatrzymany w policyjnym areszcie. Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem zgodnie z przepisami karnymi ustawy o ochronie zwierząt grozi kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności - mówi Tomasz Bartecki, rzecznik mogileńskiej policji.

259110759_633357594329300_3395703939083339006_n