29 stycznia w Science Museum w Londynie odbył się panel dyskusyjny dotyczący śmierci i… muzyki. Skąd to połączenie? Prowadzący, dr Mark Taubert, który jest jednocześnie konsultantem ds. medycyny paliatywnej, uważa, że muzyka łagodzi obyczaje – również te związane z ostatnim pożegnaniem. "Umieranie to temat tabu, ale muzyka wręcz przeciwnie" – zauważa dr Taubert. I dodaje, że w jego pracy muzyka wielokrotnie pomogła mu podczas rozmów z ciężko chorymi pacjentami. "Coś pozytywnego dzieje się, gdy mówimy o ukochanych utworach. Dlatego muzyka jest nieodłącznym towarzyszem w naszym hospicjum".

Według organizatorów spotkania pozytywny skutek odnosi również rozmowa o oprawie muzycznej, którą wyobrażamy sobie na własnym pogrzebie. To dlatego powstała akcja #MyLastSong. Jej uczestnicy za pomocą tego hasztagu głosują na utwór, który powininien towarzyszyć ich ostatniemu pożegnaniu. Lista ulubionych utworów pogrzebowych Brytyjczyków już zresztą istnieje. Powstała w wyniku badań przeprowadzonych na zlecenie Funeral Care, kooperatywy wspierającej osoby w żałobie. Wynika z niej, że młodsze pokolenie mieszkańców Wysp chciałoby, aby na ich pogrzebie puszczono „When the party is over” Billie Eilish albo „Good Grief” Bastille. Ale wśród wszystkich grup wiekowych nieprzemijającym numerem jeden jest „My way” Franka Sinatry. Tuż za tym hitem plasuje się „Time to say goodbay” Andrei Bocellego. W pierwszej piątce znalazło się też „Angels” Robbiego Williamsa, a na dziesiątym miejscu jest „Always look on the bright side of life” z Latającego Cyrku Monty Pythona.

„My way” i „Time to say goodbay” to standardy często wykonywane również na polskich pogrzebach. Polacy coraz chętniej sięgają po rożnorodny reperetuar, choć wciąż podczas ceremonii pogrzebowych dominuje klasyka, głównie "Ave Maria" Schuberta albo „Cisza” Nino Roty grana na trąbce. Nie bez przyczyny.

"Trąbka ma mocne, charakterystyczne brzmienie, które podkreśla przejmującą atmosferę pogrzebu i doniosłość faktu, że ktoś ważny odchodzi" – mówi w rozmowie z PAP Life, profesjonalny trębacz Krzysztof Laskowski, były solista Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, zajmujący się m.in. oprawą muzyczną pogrzebów.

Jego klienci nie zawsze dzwonią do niego z gotową propozycją. Tak zdarza się wówczas, gdy zmarły był wielbicielem muzyki i sam zaplanował uroczystość przed śmiercią albo wyraził konkretne życzenie, co do wybranego utworu.

Najczęściej jednak żałobnicy, co zrozumiałe, są zbyt pogrążeni w smutku, aby podjąć konkretną decyzję. Wówczas muzyk musi zamienić się w dobrego psychologa. "Staram się delikatnie zebrać informacje na temat zmarłego, dowiedzieć, jaką był osobą, czym się interesował i na tej podstawie dobrać odpowiednią oprawę. Wymaga to jednak ogromnego wyczucia i taktu - wyjaśnia Krzysztof Laskowski. Trębacz dodaje, że granie na pogrzebach to wymagające zadanie, w którym profesjonalizm jest niezbędny. "Ostatnie pożegnanie odbywa się tylko raz. Mogę zagrać tylko raz i nie da się tego poprawić. Dlatego to wykonanie musi być jak najlepsze, tak, żeby podkreśliło rangę wydarzenia - mówi.

Z kolei Wioletta Rangotis z zakładu pogrzebowego Chejron w Gdyni zauważa, że ostatnie lata przyniosły odwrót od klasyki. I dodaje, że Polacy stają się coraz odważniejsi w swoich wyborach. "Spektrum wybieranych na pogrzeb utworów jest bardzo szerokie, bo ilu ludzi, tyle gustów muzycznych. Repertuar jest naprawdę szeroki, bo zdarzają się i utwory rockowe, i ballady, a nawet disco polo – wyjaśnia. I dodaje, że są jednak utwory, do których klienci szczególnie często wracają. To np. „Dziwny jest ten świat” czy „Wiem, że nie wrócisz” Czesława Niemena, „What a wonderful world” Louisa Armstronga czy „Dla ciebie, mamo” Violetty Villas. Często zamawiane są też utwory Santany, Bee Gees czy The Scorpions. "Jeden z klientów zamówił kiedyś na pożegnanie swojej mamy +Kocham cię, życie+ Edyty Geppert" – mówi Wioletta Rangotis. "To była starsza pani, która w wieku siedemdziesięciu kilku lat zaczęła podróżować po świecie i właśnie kochała życie.

Choć w kościele wciąż króluje klasyka, to na cmentarzu pozwalamy sobie na coraz większą dowolność. Zwłaszcza jeśli pogrzeb jest świecki lub nie prowadzi go ani ksiądz, ani mistrz ceremonii. Wówczas pochówkowi towarzyszy tylko oprawa muzyczna. "Niezależnie od tego, z jaką ceremonią mamy do czynienia, muzyka jest bardzo ważna" – tłumaczy PAP Life Wioletta Rangotis. "Nie tylko podkreśla wymiar uroczystości, ale też sprzyja wspólnemu wspominaniu zmarłego i uspokaja żałobników". (PAP Life)

kag/ gra/