- Alarm o niebezpiecznej jeździe pojazdem wszczął inny kierowca, który widział jego groźne manewry. Z uszkodzonej ciężarówki wypadały bowiem części załadunku oraz elementy pojazdu. Mogło to skończyć się tragedią - mówi st. asp. Justyna Piątkowska z KPP w Inowrocławiu.
Do zdarzenia doszło w miniony wtorek. Na trasę z Inowrocławia do Bydgoszczy skierowano dwa patrole policji, które ostatecznie w Nowej Wsi Wielkiej zauważyły podejrzany pojazd.
- Gdy tylko ten zatrzymał się w zatoczce autobusowej, patrol podbiegł do kierowcy i odebrał mu kluczyki. Mężczyzna bełkotał i z opóźnieniem reagował na zadawane przez policjantów pytania. Kontrola stanu trzeźwości wykazała u niego ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Na miejsce interwencji dotarł także kierowca, który zaalarmował o całej sytuacji. Opowiedział on policjantom o niebezpiecznych manewrach ciężarówki. Także o tym, że samochód jechał od jednej krawędzi jezdni do drugiej. W Jaksicach przejechał na czerwonym świetle, by następnie, kawałek dalej, zjechać na pobocze i uderzyć w drzewo. Kierowca, pomimo uszkodzeń pojazdu, kontynuował jazdę. W miejscowości Tarkowo Dolne z samochodowej naczepy zaczęły nawet wypadać przedmioty - mówi st. asp. Justyna Piątkowska.
31-letni kierowca trafił do aresztu, gdzie trzeźwiał. Pojazd przekazano właścicielowi firmy. Wczoraj 31-latek został przesłuchany jako podejrzany. Jak się okazało, mężczyzna zamierzał w takim stanie dojechać aż do Niemiec. Za popełnione przestępstwo grozi mu do 2 lat więzienia oraz kilka lat zakazu prowadzenia pojazdów.