Wirusolog: maseczki chronią, testy genetyczne są wiarygodne, a pandemia jest groźna
W sieci nadal często powielane są nierzetelne informacje o chorobie COVID-19, koronawirusach SARS-CoV-2 i szczepionkach, które mają przed nimi chronić. Specjaliści mówią, że oprócz pandemii panuje infodemia, jak nazywany jest zalew informacji na temat choroby COVID-19. Wśród nich wiele jest mitów i nieporozumień.
Często powielanym mitem jest to, że maseczki nie chronią - zauważa dr Alicja Chmielewska, wirusolog molekularna z Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. „Ale to nieprawda. Koronawirusem SARS-CoV-2 zarażamy się drogą kropelkową, kiedy kaszlemy i kichamy wydzielane są kropelki, w których są cząstki wirusowe. Jedne z tych kropel są większe i łatwiej opadają na powierzchnie, bardzo groźne w bezpośrednim kontakcie z drugą osobą. Ale przed tym bardzo dobrze chronią maseczki, ponieważ na zewnątrz wydostaje się mniej kropelek” – przekonywała podczas webinarium.
Podczas kaszlu i kichania mogą być też wydzielane mniejsze kropelki, dłużej utrzymujące się w powietrzu, które nie opadają na powierzchnię, a przynajmniej nie od razu. „Wdychanie ich w pomieszczeniu zamkniętym może być groźne. Dlatego gdy przebywamy z inną, obcą osobą, trzeba wietrzyć pomieszczenie, by kropelki te wydostały się na zewnątrz. Podobnie należy postępować w samochodzie. Im dłużej przebywamy w pomieszczeniu, tym większe jest ryzyko infekcji, gdy przebywa w nim osoba zakażona” – ostrzega.
Koronawirus SARS-CoV-2 może być aktywny do 72 godzin, gdy opadnie na powierzchnię. Dlatego ważna jest dezynfekcja różnych przedmiotów, zwłaszcza tych najczęściej dotykanych, jak klamki drzwi. Specjalistka zapewnia jednak, że choć osłonka lipidowa tego patogenu gwarantuje mu pewną trwałość, to jednak jest ona wrażliwa na czynnik rozpuszczjące lipidy, takie jak alkohol oraz mydło. Powoduje dezintegrację tej osłonki.
Do wykrywania zakażenia koronawirusami wykorzystywane są różnego rodzaju testy. „Testy genetyczne są wiarygodne, to standardowa diagnostyka laboratoryjna. Nadają się do wirusów zawierających DNA (kwas deoksyrybonukleinowy), jak i RNA (kwas rybonukleinowy). Sama używam takich testów w mojej pracy badawczej. One są tylko do użytku zarówno eksperymentalnego, jak i diagnostycznego” – podkreśla wirusolog.
Wyjaśnia, że testy PCR polegają na detekcji materiału genetycznego wirusa. Są bardzo czułe, nawet małe ilości cząstek wirusa potrafią namnażać. Z kolei testy antygenowe wykrywają białka, znajdujące się na płaszczu ochronnym wirusa. „Są nieco mniej czule, ale bardzo przydatne, można wykorzystywać je na dużą skalę i wykryją osoby, które bardziej zarażają, bo mają więcej wirusów” – dodaje dr Alicja Chmielewska.
Dostępne są także testy na przeciwciała, które nie wykrywają wirusa, a jedynie przeciwciała wytworzone we krwi u osoby zakażonej. „Nie wykrywają zatem aktualnej infekcji, lecz reakcję odpornościową na nią. Czyli wtedy, gdy jesteśmy już w późnej fazie infekcji lub po ustąpieniu zakażenia” - tłumaczy.
Według specjalistki najbardziej niedorzeczne są twierdzenia, że nie ma pandemii. „Mam ostatnio zarówno wiele osób zakażonych, jak i chorych, oraz bardzo duży wzrost zgonów. Na dodatek na skutek przeciążenia szpitali i przychodni doszło do załamania opieki medycznej. Dochodzi też do większej liczby zgonów pośrednio związane z pandemią. „Dlatego powinniśmy się izolować i wszystko robić by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa” - podkreśla.
Nie ma wciąż pewności, jak długo utrzymuje się odporność przeciwko koronawirusom SARS-CoV-2 po przechorowaniu COVID-19. Zwykle utrzymuje się co najmniej kilka miesięcy. Na razie zdarzają się jedynie pojedyncze powtórne zakażenia. Dla odporności ważne są nie tylko przeciwciała, w naszym organizmie jest jeszcze dłużej się utrzymująca tzw. odporność komórkowa.
Nadal nie wiadomo, czy wystarczy raz zaszczepić się przeciwko COVID-19. „Być może będzie potrzebne doszczepienie się przeciwko SARS-CoV-2” – przypuszcza dr Alicja Chmielewska. Niektóre szczepionki są podawane wielokrotnie, np. przeciwko grypie sezonowej czy kleszczowemu zapaleniu mózgu. „W tej sprawie więcej czasu i badań potrzebujemy” - dodaje. (PAP)
Autor: Zbigniew Wojtasiński
zbw/ zan/