Kandydat na prezydenta Inowrocławia Jacek Olech podczas dzisiejszej konferencji prasowej wypomniał swojemu rywalowi, że w rządowej spółce IKS Solino pracuje jego żona, zaś sam wstydzi się partyjnego szyldu.

- Pan Jacek Olech się ośmiesza - odpowiada poproszony przez nas o komentarz Ireneusz Stachowiak. - Moja żona posiada wyższe wykształcenie, wystartowała w otwartym naborze w "Solino", kiedy funkcjonował jeszcze zarząd, powołany za rządów Platformy Obywatelskiej. Kilka tygodni temu pan Olech zabiegał osobiście u mnie, żeby być na listach PiS. Ja nie wyraziłem na to zgody, w związku z czym, jak rozumiem, ma do mnie żal - stwierdził.

Jak zauważa, "każdy kij ma dwa końce". - Przypomnę, że panu Jackowi podobne zarzuty serwował pan Jarosław Hejenkowski, a te zarzuty dotyczyły jego córki. Nie będę już mówił o szczegółach, bo są artykuły na ten temat - dodaje.

- Nie zajmujemy się bzdurami i sfrustrowanymi ludźmi, którym zarząd w pewnym momencie pozałatwiał prawa do emerytur - wtórował Stachowiakowi Jerzy Gawęda. - Przez lata w tej spółce ważniejsze były sprawy prywatne, nepotyzmy, a nie sprawy rozwoju tej spółki. Obecny zarząd podejmuje działania, żeby dać tej spółce szansę - dodał kandydat do sejmiku.

- Ja byłem w dwóch partiach - Prawie i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polsce, której jestem członkiem. Na spotkaniu, o którym mówił Jacek Olech przekazałem temu panu, który był zainteresowany, że nie wypowiadam się w sprawach związanych z działalnością partii PiS, bo nie jestem do tego upoważniony, ponieważ jestem członkiem Solidarnej Polski. I tylko tyle, nie powiedziałem, że nie jestem kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Na mojej ulotce wyraźnie napisane jest, że jestem kandydatem Zjednoczonej Prawicy - trzech partii, które są w koalicji i razem idą do tych wyborów - podkreślił Ireneusz Stachowiak.