Taka jest prawda o zbiórce dla Ignasia. Nie mylmy faktów i liczb
Przypomnijmy: radny powiatowy Marcin Wroński zawnioskował o przyznanie Krzysztofowi Stanowskiemu honorowego medalu Powiatu Inowrocławskiego. Powód? To właśnie on rozpromował zbiórkę na leczenie Ignasia Lissa z Jacewa. Powiat jednak odmówił, tłumacząc, że w pomoc zaangażowanych było "wiele osób dobrej woli". Dlaczego więc odznaczać akurat Stanowskiego?
Już tłumaczę. Rodzice Ignasia zwrócili się do niego, bo nie widzieli już żadnej innej drogi. Zbiórka na leczenie ich syna ruszyła w lipcu 2024 roku na platformie Siepomaga.pl. Do maja 2025 roku udało się zebrać nieco ponad 5 milionów złotych. Niestety, zbiórka wyraźnie wyhamowała, a czas uciekał. Ignaś zmaga się z okrutną chorobą – dystrofią mięśniową Duchenne’a. Choć brzmi to brutalnie, zbiórka na jego leczenie była wyścigiem z czasem. Mięśnie chłopca słabną z każdym dniem, a terapię genową można podać tylko wtedy, gdy dziecko jeszcze samodzielnie chodzi. Ta rodzina naprawdę potrzebowała cudu. I ten cud się wydarzył.
Krzysztof Stanowski założył bluzę z podobizną Ignasia i wystąpił w niej podczas prezydenckiej debaty w Telewizji Polskiej. Publicznie zaapelował o wsparcie. Efekt? Po tej jednej debacie, jednym geście — zbiórka wzrosła o… 3 miliony złotych. Widzicie różnicę? 5 milionów przez 11 miesięcy, a 3 miliony w kilka godzin. My widzimy.
Później apel o pomoc dla Ignasia padł również w rozmowie Stanowskiego i Roberta Mazurka z prezydentem Andrzejem Dudą. A finał? Podczas programu specjalnego, w zaledwie kilka godzin, zebrano kolejne 2 miliony złotych. W sumie — od momentu, gdy Stanowski się zaangażował, do zamknięcia zbiórki, czyli w niecałe dwa miesiące zebrano niemal 11 milionów złotych.
Jesienią 2024 roku odwiedziliśmy Ignasia w jego domu w podinowrocławskim Jacewie. Jego mama nie potrafiła powstrzymać łez, mówiąc o chorobie, ale i o nadziei. Bo nadzieja umiera ostatnia. A tą nadzieją dla rodziny Lissów był właśnie Krzysztof Stanowski.
Można go lubić lub nie, oglądać, słuchać albo ignorować. Ale to właśnie on — z dużym prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością — przesądził o losach tej zbiórki. Nie wiem, czy uratował Ignasia, ale jedno jest pewne: dał mu czas i szansę na leczenie, które, miejmy nadzieję, ocali jego niewinne życie.
Czy Krzysztof Stanowski chciałby mieć w domu honorowy medal Powiatu Inowrocławskiego? Pewnie jest mu to obojętne. Ale przestańmy zakłamywać rzeczywistość, mylić liczby i fakty, a zacznijmy doceniać to, co się naprawdę wydarzyło. Bo nie każdy ma tyle szczęścia. Wystarczy wejść na portal Siepomaga. Tam wciąż wiele dzieci czeka na ratunek.
