Kilka miesięcy zajęło policjantom, zwalczającym przestępczość samochodową Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, rozpracowanie szajki złodziei samochodów.
- Najtrudniejsze było ustalenie osób, wchodzących w skład grupy, miejsc, gdzie doszło w przeszłości do kradzieży samochodów, a także zebranie materiału dowodowego umożliwiającego przedstawienie zarzutów i aresztowanie podejrzanych. To się powiodło - informuje mł.insp. Monika Chlebicz, oficer prasowy KPP w Inowrocławiu.
W drugiej połowie maja tego roku policjanci zatrzymali cztery osoby, które brały udział w kradzieży hyundaia santa fe, wartego około 160 tys. złotych, krótko po dokonanym przestępstwie. Auto zaparkowane na jednej z ulic Inowrocławia, po pokonaniu zabezpieczeń elektronicznych, odjechało do wcześniej przygotowanej "dziupli" w niewielkiej miejscowości w powiecie mogileńskim, gdzie kierujący nim 70-latek pozostawił je w garażu u 37-letniego pasera. Jak ustalili policjanci, uruchomieniem auta i pokonaniem zabezpieczeń zajmował się 41-letni mieszkaniec Inowrocławia. Do grupy należał także 35-latek, u którego zabezpieczono mazdę, skradzioną na terenie Niemiec.
Policjanci zatrzymali ostatecznie czterech mężczyzn. Zgromadzili także materiał dowodowy, który pozwolił prokuratorowi z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy na przedstawienie wszystkim zarzutów. Mężczyźni są podejrzani o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się kradzieżami samochodów. Prokurator wnioskował do sądu o ich aresztowanie. Teraz wszyscy czterej trafili za kraty na trzy miesiące.
Jak zapewniają śledczy sprawa ma charakter rozwojowy. Trwa także ustalanie czy inne osoby z nimi współpracowały i w jakim charakterze. Z wiedzy kryminalnych wynika, że członkowie grupy zajmowali się kradzieżami głównie koreańskich samochodów, a do pokonywania elektronicznych zabezpieczeń, dysponowali specjalistycznym urządzeniem dostępnym jedynie w nielegalnym obrocie.