W październiku ubiegłego roku po spotkaniu w hali widowiskowo-sportowej Donald Tusk wspólnie ze współpracownikami zmierzał w kierunku samochodu. Wówczas podszedł do niego Krzysztof Pietrzak ze stowarzyszenia "Nie dla spalarni", który próbował zapoznać przewodniczącego Platformy Obywatelskiej ze sprawą inwestycji w Mątwach. Gdy padło nazwisko senatora Krzysztofa Brejzy filmujący to zdarzenie Marek Browiński spotkał się z reakcją ze strony prezydenta Inowrocławia. Padły słowa "była prośba o niefilmowanie".
- W tym momencie zza pleców Ryszard Brejza zaczął mi wyrywać telefon i na tym się skończyło moje nagrywanie. Przerwał mi po prostu pracę dziennikarza - mówił Browiński w wywiadzie dla Radia PiK. Służby prasowe ratusza skomentowały wówczas działania inowrocławianina jako "przykrycie ewidentnego sukcesu, jakim było zorganizowane spotkanie" (z Donaldem Tuskiem - przyp. red.).
Okazuje się, że inowrocławska prokuratura, po złożonym doniesieniu, wszczęła śledztwo w tej sprawie. - Swoim zachowaniem, prezydent Ryszard Brejza siłą przerwał dziennikarzowi portalu prawonadrodze.org.pl, rejestrację składania skargi na senatora Krzysztofa Brejzę,. Jest to czyn z art. 44. 1. Utrudnianie lub tłumienie krytyki prasowej: Kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności - komentuje Marek Browiński.
Zobacz też: Ryszard Brejza: aż "strach się bać", czego będą mogły dotyczyć kolejne śledztwa
Poniżej materiał internauty: