Akcja-motywacja z Magdą Biernat: najważniejsze to pokonać własne "nie chce mi się"
Motywacja jest kobietą. Na co dzień udowania to Magdalena Biernat z Inowrocławia. - Każdy z nas ma talent i nie należy go marnować. Ja mam talent do... gadania. A tak serio... nieważne, co lubimy i co wychodzi nam dobrze. Ważne, żeby to odkryć i to po prostu robić.
Kobieta-rakiera, prawdziwy wulkan pozytywnej energii. Jest pani inspiracją dla wielu osób, które za cel postawiły sobie zmianę swojej sylwetki. Jak zaczęła się przygoda Motywatorki z Inowrocławia?
Tak naprawdę przez przypadek. Miałam za sobą pięć lata biegania, najpierw z koleżankami lub solo, później zaczęłam chodzić na zajęcia Biegam Bo Lubię, które odbywały się na stadionie (wówczas dwa razy w tygodniu). Było mi mało. Namówiłam kilka osób, aby spotykać się jeszcze dodatkowo na treningach w naszym Parku Solankowym i tak w 2018 r. zaczęły się Solankowe Spotkania Biegowe. Biegamy nieprzerwanie w każdy wtorek i czwartek, bez względu na pogodę.
Jest pani w stałym kontakcie z osobami, które podjęły decyzję o wprowadzeniu zmiany w swoim życiu, m.in. za pośrednictwem Instagrama. Jak porady najefektywniej wpływają na postępy innych ludzi?
Tu nie ma złotego środka. Do każdej osoby należy podejść indywidualnie. Najważniejszym jest pokonanie własnego "nie chce mi się". Bo to nie jest tak, że każdemu zawsze się chce. Ja też mam czasem takiego "niechcemisia" w sobie, ale wiem, że tam, na stadionie, czekają ludzie, którzy chcą razem pobiegać, pogadać, pobyć. Oni mają tak samo. Trzeba umieć słuchać ludzi i dawać im to, czego oczekują. Ja oddaję całą siebie, bo bieganie to moje życie. Ono mnie definiuje.
Przeszła pani spektakularną metamorfozę, gubiąc nadprogramowe kilogramy. Co było najtrudniejsze w drodze do wymarzonej figury?
I tutaj panią zaskoczę. Ja nigdy nie dążyłam do idealnej figury. To skutek uboczny biegania. Nigdy nie miałam problemów z akceptacją własnego ciała. Zawsze żyłam aktywnie. Kiedyś to była pasja rowerowa, później jazda konna, a dziś jest to bieganie. I to właśnie bieganie pokazało mi, jak ważna jestem dla siebie samej, jak silny i wytrzymały mam organizm, jak dużo jestem w stanie osiągnąć, jak bardzo w siebie wierzę i jak wysoko mierzę.
Niektórzy czekają na poniedziałek, Nowy Rok lub inny, nowy początek. Czy w pani przypadku noworoczne postanowienia stały się nawykiem? Czy styczeń to dobry czas na pojęcie decyzji o zmianie stylu życia?
Nie mam noworocznych postanowień. Mogę śmiało powiedzieć, że z nich wyrosłam. Biorę z życia garściami, bo życie jest nieprzewidywalne. Czas na podjęcie decyzji o zmianie stylu życia jest zawsze. Nie ma co czekać na Nowy Rok, poniedziałek czy aż dziecko podrośnie. Czas na zabranie się za siebie i za swoje ja, teraz, zaraz. Jeśli jednak ktoś coś postanawia i chce trzymać się tych postanowień, to ja to szanuję.
Treningi, praca, dom. Proszę opisać, jak w skrócie wygląda pani typowy dzień?
Typowy dzień. U mnie każdy dzień to prawdziwy rollercoaster. Pobudka o piątej. Spacer z psim przyjacielem (owczarkiem, więc nie jakieś tam trzy minuty i do domu). Praca biurowa. Kolejny spacer. Szybkie zakupy, obiad i o 19.00 obowiązkowy trening. Po treningu trzeci spacer. Dotleniona jestem na maksa. Wszystko tak w wielkim skrócie, bo naprawdę jest co robić. Trenuję biegi co najmniej pięć razy w tygodniu, uzupełniając to tabatą lub ćwiczeniami w domu.
Po takiej dawca motywacji nasze czytelniczki i czytelnicy z pewnością będą chcieli dołączyć do pani grupy, aby wspólnie realizować noworoczne cele. Jak mogą to zrobić?
Jeśli mogę na łamach portalu zachęcić ludzi to, zapraszam do mojego świata! Aktywnego świata. Naprawdę warto żyć aktywnie. Nie wiesz jak zacząć? Wstydzisz się? Nie ma czego! Każdy z nas kiedyś zaczynał i każdy te swoje początki pamięta.Przyjdź do nas. Zacznij tylko od tego. Do niczego cię to nie zobowiązuje, niczego też nie tracisz. Możesz tylko zyskać.