To bardzo ważne postępowanie, bo będzie skutkowało organizacją kolei na lokalnych trasach w województwie przez najbliższych dziewięć lat. Jest też objęte sporym ryzykiem i niepewnością, bo krótki czas, jaki pozostał do wdrożenia zmian (12 grudnia tego roku) według wielu ekspertów i komentatorów może skutkować chaosem, jaki kilka lat temu spotkał województwo śląskie.
Jeśli postępowanie uda się przeprowadzić terminowo, to na kujawsko-pomorskich torach zmienić się może dość sporo. Poszczególne linie kolejowe podzielono na dziesięć pakietów - każdy z nich teoretycznie może wygrać inny przewoźnik. W praktyce spodziewać się jednak można kilku oferentów, w tym oczywiście funkcjonujące już na naszych torach samorządowe Polregio i Arrivę.
Wyłonieni w przetargu przewoźnicy, tak jak w poprzednich latach, będą mogli skorzystać z taboru będące własnością województwa (szynobusy na liniach spalinowych i składy elektryczne Pesy na pozostałych liniach), ale także wprowadzić swoje własne składy, aby spełnić minimalne warunki dotyczące liczby połączeń.
Zaproponowany rozkład jazdy przewiduje więcej połączeń niż obecnie, ale w tym roku z powodu pandemii i przede wszystkim podpisania rocznej umowy z przewoźnikami został on wyraźnie okrojony.
Od grudnia z Inowrocławia połączenia regionalne finansowane przez kujawsko-pomorskie mają przedstawiać się następująco:
- z Inowrocławia do Bydgoszczy 26 pociągów (tzn. 13 par)
- z Inowrocławia do Torunia 19 pociągów
- z Inowrocławia do Mogilna 18 pociągów
- z Inowrocławia do Poznania 14 pociągów
Z powodu zawieszenia prac nad odnowieniem linii kolejowej do Żnina, w przetargu nie znalazło się - wcześniej zapowiadane - przywrócenie połączeń z Inowrocławia do Pakości i Barcina.
Otwarcie ofert ma nastąpić dokładnie za miesiąc.