To nie była pierwsza wizyta Mirosława Piesaka w kruszwickim ośrodku. Mieszkający na co dzień w bydgoskim domu pomocy społecznej sportowiec aktualnie przebywa w jednym z inowrocławskich sanatoriów, a w Kruszwicy, jak zgodnie przyznają pracownicy, jak i same dziewczęta, zawsze jest mile widziany. Okazją do dzisiejszej wizyty był dzień patrona ośrodka - Polskich Olimpijczyków. W uroczystości wzięli udział ponadto m.in. Paulina Malinowska-Kowalczyk, sekretarz generalny Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego oraz olimpijczycy i paraolimpijczycy: Marian Sypniewski, szermierz i przedstawiciel PKOL, Grzegorz Kreiner, kolarz torowy, Kazimierz Naskręcki, wioślarz oraz Tomasz Chmurzyński, maratończyk.

Uroczystość rozpoczęła się od wsadzenia pamiątkowego dębu przed budynkiem ośrodka. Druga część obchodów przeniosła się do świetlicy, gdzie zaprezentowano program artystyczny "Defilada atletów". Nie mogło zabraknąć najważniejszego - czyli oficjalnego przekazania czterech medali olimpijskich i 17 medali mistrzostw świata i Europy. Mirosław Piesak odsłonił również gablotę poświęconą jego wybitnym osiągnięciom.

- Płakać, myślę, że nie będę, ale trochę serducho ściska - mówił wzruszony Mirosław Piesak opowiadając o swoim tragicznym wypadku, trudnych czasach treningów, braku środków na wyjazdy na zawody oraz o tym, że mimo przeciwności losu można wiele osiągnąć.

- Czemu medale tu zostawiłem? Myślałem o bydgoskim Zawiszy, o Warszawie. Zastanawiałem się nad tym. Ale ja tu przyjeżdżam tyle lat, widzę dziewczyny, które o nie pytają, ja tu się dobrze czuję. Mam tu swój laur olimpijski w Kruszwicy nad Gopłem no i mam wymarzonego dęba, no to myślę sobie, będę przyjeżdżał i patrzył, jak on rośnie - mówił Mirosław Piesak.