"Liczba zgonów związanych z COVID-19 nie koresponduje obecnie z liczbą zakażeń. Liczba zakażeń jest wyraźnie mniejsza niż wcześniej. (…) Trzeba zwrócić uwagę, że dane pojawiają się z pewnym poślizgiem. O ile zakażonych wykrywamy średnio tydzień po zakażeniu (bo tyle trwa wylęganie wirusa), o tyle zgon to kwestia zwykle kilku tygodni od zakażenia. Liczba zgonów odpowiada więc wcześniejszej liczbie zakażeń" – powiedział PAP specjalista chorób zakaźnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dr hab. n. med. Ernest Kuchar.
Wskazał, że liczba zgonów jest nieproporcjonalnie duża w stosunku do liczby zachorowań, co według niego świadczy o niedoszacowaniu liczby zakażeń, ale też o tym, że najprawdopodobniej liczba zakażeń obecnie spada, a zmniejszenie liczby zgonów będzie widoczne później.
Lekarz podkreślił też, że trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na obserwacje długoterminowych trendów, jeśli chodzi o liczbę zgonów.
"Nie jest dobrze" – zaznaczył. "Od marca do listopada zmarło w Polsce 50 tys. osób więcej niż w takim samym okresie w poprzednim roku. To cena, którą na razie zapłaciliśmy za koronawirusa" – powiedział.
Podkreślił, że to zasadniczy argument przemawiający za tym, aby jak najszybciej przeprowadzić szczepienia.
"Mam nadzieję, że te 50 tys. osób, które oddały życie dodatkowo, czyli z powodu pandemii, jest argumentem za tym, aby problem rozwiązać, a nie tylko go monitorować" – zaznaczył Kuchar.
Dodał, że Polska w porównaniu z innymi krajami ma najgorszą sytuację w kwestii liczby dodatkowych zgonów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.
"A to oznacza, że musimy się wszyscy bić w piersi. Niestety, wszystko co robiliśmy, okazało się najmniej skuteczne ze wszystkich krajów europejskich" – wskazał specjalista.
Według piątkowych danych Ministerstwa Zdrowia w Polsce wykryto 6640 nowych zakażeń koronawirusem, zmarło 346 osób, z czego 270 miało choroby współistniejące. (PAP)
Autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ joz/