"Niszczymy naszą planetę, a tym samym narażamy nasze własne zdrowie i środowisko na niebezpieczeństwo. Wykorzystujemy zasoby naszej planety szybciej, niż może ona je odzyskać" - powiedziała Tanya Steele, szefowa brytyjskiego oddziału WWF, przy okazji przedstawionego przez tę organizację raportu "Living Planet".

Wezwano w nim do pilnych i ambitnych działań globalnych, zarówno w zakresie ochrony środowiska, jak i zmian w kwestii systemu żywnościowego i rolnego. "Możemy zachować to, co mamy, ale musimy zająć się sednem problemu, a mianowicie tym, że produkujemy i spożywamy żywność w sposób, który niszczy siedliska zwierząt na świecie. Naprawdę musimy spróbować to odwrócić" - mówiła Steele.

W raporcie napisano, że w ciągu ostatnich dwóch lat, od kiedy ukazała się jego poprzednia edycja, sytuacja nie poprawiła się, a perspektywy dla wielu gatunków zwierząt są niedobre. Raport stwierdza, że 75 proc. wolnych od lodu terenów na Ziemi zostało znacznie zmienionych wskutek działalności człowieka.

Wskazano też kilka konkretnych przypadków gatunków zwierząt, których liczebność spada najbardziej dramatycznie. I tak np. liczebność słoni afrykańskich w Tanzanii zmniejszyła się od 1976 r., głównie na skutek kłusownictwa, o 86 proc. Szacując na podstawie liczby wygrzebanych dołków, w których składane są jaja, liczebność żółwi skórzastych na plażach wokół Tortuguero w Kostaryce spadła w latach 1995-2011 o 84 proc. W Wielkiej Brytanii wskutek zajmowania kolejnych terenów na potrzeby rolnictwa liczba kuropatw szarych spadła w latach 1970-2004 o 85 proc.

Największy w skali całego świata spadek liczebności monitorowanych dzikich zwierząt - o 94 proc. - odnotowano w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.

Steele podkreśliła, że pandemia koronawirusa "niewątpliwie rzuciła światło na kruchość naszej planety". "Rzuciła również światło na to, jak egzotyczne choroby mogą być przenoszone - ostatecznie to przyroda została wytrącona z równowagi przez ludzi" - mówiła.

"Kiedy widzimy, że w ciągu ostatnich 50 lat liczebność gatunków tak drastycznie spada, wiemy, że cały ekosystem, który nas utrzymuje przy życiu, zaczyna się załamywać. Na nim właśnie polegamy, jeśli chodzi o wodę, czyste powietrze i żywność, którą produkujemy, więc musimy bardzo poważnie potraktować te ostrzeżenia i statystyki" - podkreśliła.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)