Minister edukacji pytany był w środę w Programie I Polskiego Radia o wypowiedzi przedstawicieli samorządu o tym, że w związku z kryzysem gospodarczym wywołanym pandemią, będzie trzeba wprowadzić oszczędności. Piontkowski pytany był, czy w związku z tym nauczyciele, opiekunowie mają się czego obawiać?
"Wszędzie potrzebny jest rozsądek. Trzeba pamiętać o tym, że edukacja jest tą dziedziną, dzięki której mamy szansę na wykształcenie i przygotowanie kolejnych pokoleń do dorosłego życia w taki sposób, aby potem osobom starszym zapewniły utrzymanie, bo to przecież te pokolenia za jakiś czas będą dostarczać podatki do budżetu państwa i im będą lepiej wykształcone, tym jest większa szansa, że będą miały pracę i będą pracowały tak, aby państwo było w stanie wypłacać chociażby renty i emerytury" - powiedział Piontkowski.
"Stąd jeżeli w ogóle oszczędności, to trzeba w sposób racjonalny to robić. Na pewno nie dojdzie do tego, że nauczyciel zostanie zwolniony tylko dlatego, że jednemu lub drugiemu prezydentowi nie chce się prowadzić jakiś przedmiotów. To pensum, które w tej chwili funkcjonuje będzie utrzymane, ale jak rozumiem miasta obawiając się o swój budżet próbują szukać oszczędności w zajęciach dodatkowych" - zaznaczył szef MEN.
Na początku kwietnia prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował o planach oszczędności w przedszkolach i szkołach w liście skierowanym do burmistrzów stołecznych dzielnic. Zapowiedział ograniczenie liczby godzin pracy przedszkoli, zmniejszenie liczby godzin w świetlicach szkolnych, żadnych dodatkowych godzin na organizacje zajęć pozalekcyjnych.
We wtorek Trzaskowski przyznał, że obecnie prowadzony jest "przegląd siatki zajęć" w szkołach. "Być może będziemy musieli zrezygnować z prowadzenia zajęć dodatkowych. Mam nadzieję, że jeżeli rząd pomoże samorządom (...) te ograniczenia będą jak najmniejsze" - powiedział. Jednocześnie zapewnił, że nie planuje zwolnień nauczycieli. Podkreślił, że władze stolicy robią wszystko, aby ratować miejsca pracy. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka