Chodzi w pokazach największych domów mody, bierze udział w kampaniach reklamowych luksusowych marek i sesjach zdjęciowych dla prestiżowych pism. Jej twarz wielokrotnie zdobiła okładki różnych edycji magazynu „Vogue”, a także „Harper’s Bazaar”, „Vanity Fair” czy „Teen Vogue”. Mimo niekwestionowanego sukcesu, jaki Gigi Hadid odniosła w modelingu, dziś przyznaje, że początki jej kariery nie należały do najłatwiejszych.

Powodem owych trudności było to, że modelka miała wysportowane ciało, ukształtowane przez wieloletnie uprawianie siatkówki. Gdy Hadid uczyła się w kalifornijskim liceum Malibu High School, była kapitanką szkolnej drużyny siatkarskiej. Regularnie jeździła też konno.

„Kiedy zaczynałam karierę, wciąż chodziłam do szkoły. Moje ciało było wyrzeźbione przez sport, to było ciało siatkarki. W tym czasie ludzie z branży byli dla mnie bardzo surowi. Mówili, że nie mam odpowiedniego ciała na wybiegi. Projektanci, którzy decydowali się zaangażować mnie do pokazu, ubierali mnie w stylizacje, które niemal całkowicie zakrywały całą sylwetkę” – wyznaje gwiazda modelingu w najnowszym wywiadzie udzielonym magazynowi „i-D”.

Hadid nie miała jednak z tego powodu kompleksów. Mimo nieprzychylnych komentarzy i sceptycyzmu otoczenia co do jej możliwości zrobienia kariery w branży modowej, ona w pełni akceptowała swój wygląd. „Chociaż nie miałam idealnego ciała modelki, to je kochałam. Byłam świadoma, jak ciężko pracowałam, by mieć te mięśnie, by mieć te krągłości. Szczerze mówiąc, trochę mi tego dziś brakuje” – zdradza modelka.

W przeszłości Gigi wypowiadała się na temat tego, jak zmieniło się jej ciało po zdiagnozowaniu choroby Hashimoto. Musiała bardziej uważać na swoją dietę i dbać o odpowiednią aktywność fizyczną. Jedna z najsłynniejszych współczesnych gwiazd wybiegów przekonuje, że choć czasem tęskni za dawnym wyglądem, wyznaje zasadę, by nie oglądać się za siebie. „Nie warto z żalem patrzeć wstecz. Wtedy kochałam swoje ciało i teraz też je kocham, mimo że jest inne” – konkluduje Gigi. (PAP Life)

iwo/ gra/