Mieszkańcami Janikowa wstrząsnęła tragedia, która w niedzielę, 9 listopada, rozegrała się w jednym z bloków przy ulicy Głównej. W niewielkim, dwupokojowym mieszkaniu na drugim piętrze zamordowano panią Grażynę. 67-letnia kobieta zginęła od ciosów nożem, które - jak wynika z ustaleń - miał zadać jej partner.

- To była naprawdę dobra kobieta. Pracowała kiedyś w zakładach sodowych, ale od jakiegoś czasu była już na emeryturze. Bardzo się na nią cieszyła, mówiła, że w końcu zacznie żyć. Zginęła w mieszkaniu swojej matki. Babcia ma ponad dziewięćdziesiąt lat, prawie nie słyszy, widać też początki demencji. On zabił Grażynę, ale jej matkę oszczędził - opowiada nam jeden z sąsiadów.

Nasi rozmówcy nie chcą ujawniać nazwisk, ale przyznają, że od dwudziestu lat w mieście nie doszło do tak brutalnej zbrodni. O jej okrucieństwie świadczą m.in. rozległe ślady krwi. Jak relacjonują sąsiedzi, krew była nie tylko w mieszkaniu, lecz także na klatce schodowej i przed blokiem. Zaschniętej krwi przy domofonie nie usunięto do teraz - w Janikowie byliśmy w poniedziałek około godziny 10 rano.

DSC_0095

"Najbardziej była za swoimi synami"

Pani Grażyna miała 67 lat. Z relacji mieszkańców wynika, że była wdową. Z pierwszym mężem, Piotrem, miała dwóch synów. Jeden z nich uległ kiedyś ciężkiemu wypadkowi, wskutek którego został sparaliżowany. Zmarł kilka lat temu. Drugi pojawił się w bloku późnym niedzielnym wieczorem, już po tragedii.

- Słyszeliśmy, jak pytał, co z babcią. Policjant odpowiedział, że z babcią wszystko w porządku, że leży. Potem zapytał, czy Grażyna to jego matka. I już dalej go nie wpuścili. Był zrozpaczony - wspomina jedna z sąsiadek.

- Grażyna kochała swoich synów. Zawsze była za nimi. W dużej mierze to ona utrzymywała dom i wychowywała dzieci - słyszymy.

Kilka lat temu pani Grażyna poznała nowego partnera. Jedna z mieszkanek wspomina, że para dwa lata temu wyjechała wspólnie na wakacje do Turcji. To właśnie on miał feralnego dnia zadać jej śmiertelne ciosy nożem.

"Cały we krwi poszedł do Żabki po piwko"

Jak wynika z naszych ustaleń, pani Grażyna nie mieszkała na co dzień z matką, ale regularnie ją odwiedzała. W opiece nad seniorką pomagała także opiekunka, która w niedzielę przyszła do mieszkania przy ulicy Głównej i już na klatce schodowej oraz przy drzwiach miała zauważyć krew.

Czy w tym momencie sprawca wciąż przebywał w mieszkaniu - nie wiadomo. Sąsiedzi przyznają, że po dokonaniu zbrodni 58-latek, cały ubrudzony krwią, poszedł do sklepu.

- Najpierw wszedł do Żabki, około stu metrów od bloku, ale właściciel nie sprzedał mu piwa. Poszedł więc do drugiego sklepu. Kasjerka była w szoku - relacjonuje jeden ze świadków.

Fotoram.io (14)

Pracownicy sklepów nie chcą rozmawiać o zdarzeniu i odsyłają nas do biura prasowego. Jednak przy obu sklepach wciąż widoczne są ślady krwi.

- Dziś rano pracownica sklepu czyściła jeszcze drzwi i podłogę, bo wczoraj nie zdążyli wszystkiego doczyścić. Schodów jeszcze nie domyli, bo nadal jest na nich krew - mówi jeden z mieszkańców.

58-latek został zatrzymany na miejscu zbrodni. Był pijany, a obecnie trzeźwieje w policyjnym areszcie. Wkrótce zostanie przesłuchany.

- Na miejscu zdarzenia, do późnych godzin nocnych, pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratora, która zabezpieczała ślady i dowody. Zwłoki kobiety, zgodnie z decyzją prokuratora, zostały zabezpieczone w zakładzie medycyny sądowej celem przeprowadzenia sekcji - informuje Izabella Drobniecka z Komendy Powiatowej Policji w Inowrocławiu.