Głównym postulatem czwartkowej akcji jest wzrost wynagrodzeń dla pracowników Poczty Polski objętych zakładowym układem zbiorowym pracy.
- Od sierpnia ubiegłego roku jesteśmy w sporze zbiorowym z pracodawcą o wzrost wynagrodzeń o 800 złotych na pracownika. Jesteśmy już po protokole rozbieżności i w czasie mediacji. W międzyczasie zmienił się zarząd Poczty Polskiej. Poprzedni - aby przeciągnąć spór - mamił związki zawodowe tym, że nie dostał pieniędzy z budżetu państwa za usługi, które są nierentowne, a które wykonuje poczta jako operator narodowy. Wstrzymywaliśmy działania w związku z obietnicą, że jak tylko pieniądze wpłyną, usiądziemy do rozmów. Po zmianie prezesa sytuacja się odwróciła. Prezes Sebastian Mikosz twierdzi, że Poczta Polska jest na skraju bankructwa - mówi nam Wojciech Gerus, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Straż Pocztowa, jednego z organizatorów strajku.
Sebastian Mikosz to były prezes LOT-u, w którym zasłynął z radykalnych działań naprawczych. Pod koniec marca 2024 został powołany na prezesa Poczty Polskiej, w której planuje masowe zwolnienia.
- Według prezesa najlepszą zmianą jest likwidacja pięciu tysięcy etatów. W rzeczywistości zwolnień będzie więcej. Na koniec 2024 roku może się okazać, że pracę straci 10-15 tys. osób, bo przecież niektórzy pracują na 1/2 lub 3/4 etatu. Według nas, czyli strony społecznej, jeśli Państwo Polskie wywiąże się ze swoich zobowiązań finansowych wobec Poczty, to firma nie stoi na skraju bankructwa - dodaje Gerus.
"Mikosz wyLOT"
W ostatnim wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej prezes Sebastian Mikosz stwierdził, że Poczta Polska ma dług finansowy, technologiczny i intelektualny. - On jest dla mnie szczególnie bolesny, gdyż wiąże się z koniecznością uświadamiania pocztowcom, że zmiany w naszej firmie są nieuniknione, jeżeli Poczta ma przetrwać - powiedział. To przelało czarę goryczy. - To jest skandal. Po takich słowach prezes powinien podać się do dymisji - komentuje Wojciech Gerus.
Związkowcy przekonują, że strajk ostrzegawczy, który odbył się w czwartek, to dopiero pierwszy krok w walce o lepsze płace w Poczcie Polskiej. Jutro rozpoczną się przygotowania do referendum strajkowego, bo - jak twierdzą pracownicy - nowy zarząd nie ma dla nich żadnych propozycji.