Od listopada ubiegłego roku do lutego 2024 roku w szymborskim Domu Rodziny Jana Kasprowicza spotykali się sympatycy szymborskiej kozy, by wyplatać, a następnie szyć nowy słomiany strój dla niedźwiedzia – jednej z najbardziej charakterystycznych postaci zapustnego orszaku.
- W ciemne, zimowe niedzielne popołudnia udało nam się stworzyć atmosferę, która trochę przenosiła nas w czasie. Drewniana podłoga bywała cała zasłana słomą, w Kasprowiczowskim domu pachniało domowym ciastem, dzieci biegały wokół ze śmiechem i krzykiem, a my, rozmawiając o dawnych czasach i codziennych drobiazgach, patrzyliśmy, jak za sprawą pracy naszych własnych rąk przybywa słomianych powróseł. To była bardzo prosta, ale konkretna, wymierna praca, która jak wszystko, co wyrasta z ludowej tradycji, ma swoją terapeutyczną moc - wspominają organizatorzy.
Spotkaniom towarzyszyła czasem muzyka na żywo, udało nam się nawet wspólne kolędowanie, wśród słomy można było się poczuć niczym w prawdziwej szopce. Na marginesie projektu powstały też nowe maski dla szymborskiej kozy, które podczas spotkań wyrabiał tradycyjną metodą doświadczony w tej materii mieszkaniec Szymborza, Mirosław Wiśniewski.
W takich okolicznościach rodził się nowy, słomiany michu, który zastąpi mocno wysłużony, historyczny strój pamiętający lata 60. ubiegłego wieku. Oby służył równie długo.
Już w najbliższą sobotę, 10 lutego o godz. 11.30, koza szymborska oficjalnie odbierze strój z Domu Rodziny Jana Kasprowicza. Bezpośrednio stamtąd niedźwiedź, wraz z kozą, młodą parą, kominiarzem i innymi towarzyszami wyruszy na pierwsze w tym roku harce – po podinowrocławskich wsiach: Przedbojewicach, Janowicach i Żernikach.
W samym Szymborzu orszak kozy z nowym niedźwiedziem będzie można tradycyjnie zobaczyć w ostatki, czy we wtorek, 13 lutego, kiedy to przejdzie ulicami, przynosząc życzenia szczęścia i urodzaju na kolejny rok.