Marek Jasik: Jakie cechy wyróżniają koszykarzy grających w topowej lidze?
Mikołaj Grod: Taki zawodnik musi mieć charakter do ciężkiej pracy. Mam znajomych w ekstraklasie i wiem, że bez charakteru, bez poświęceń, daleko tam nie zajdziesz. Przydaje się też odrobina szczęścia. Musisz się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie. Ktoś musi cię dostrzec, musisz mieć przebłysk dobrego meczu. Musisz trafić na trenera, który będzie na ciebie stawiał. Czynników jest wiele. Sama koszykówka się nie różni. Tu i tu grasz pięciu na pięciu.
Marek Jasik: Po wielu sezonach w I lidze, kilka lat temu postanowiłeś wrócić do Inowrocławia, do II ligi. Czy z perspektywy czasu nie żałujesz tej decyzji?
Mikołaj Grod: Nie, to była bardzo przemyślana decyzja. Założyłem rodzinę, kupiłem mieszkanie w Inowrocławiu, tutaj mam też pracę. Wiedziałem, że za klub zaczęli się zabierać odpowiedni ludzie i widzę, że to, co robią, jest czymś świetnym dla miasta i klubu.
Marek Jasik: Nie bez znaczenia są chyba też tłumy kibiców na trybunach.
Mikołaj Grod: Tak, nieważne z kim gramy, a trybuny są pełne. O kibicach mogę mówić tylko pozytywnie. To dzięki nim wróciłem do gry i chcę im za to bardzo podziękować.
Marek Jasik: Chyba nie spodziewałeś się, że po tym, jak doznałeś kontuzji, zobaczysz ich również pod oknem swojego mieszkania.
Mikołaj Grod: Nigdy wcześniej nie słyszałem o czymś takim, żeby kibice przyszli pod dom zawodnika i wyrazili dla niego swoje wsparcie. W tamtym trudnym czasie dostałem mnóstwo wiadomości i to naprawdę mi pomogło.
Marek Jasik: Mówimy o zdarzeniach z 13 maja 2023 r. W trakcie meczu zerwałeś ścięgno Achillesa. Pamiętam, jak opuszczałeś parkiet na wózku z twarzą zasłoniętą dłońmi. W tym momencie na pewno już wiedziałeś, że czeka cię długa przerwa od koszykówki. Jakie były te pierwsze myśli?
Mikołaj Grod: Pierwsza myśl, to “kto mnie kopnął?”, bo takie było uczucie, ale kiedy się odwróciłem i zobaczyłem, że nikogo za mną nie ma, wiedziałem, że to jest coś poważnego i że poszedł Achilles.
Marek Jasik: Jak zawodowy sportowiec reaguje na takie sytuacje? Zwłaszcza, że w tamtym czasie Noteć była o krok o awansu do I ligi, a ty wiedziałeś, że już nie możesz pomóc drużynie.
Mikołaj Grod: Wiedziałem, że przede mną ciężki okres. Pracuję również zawodowo jako żołnierz, a wiadomo, że tam ta sprawność fizyczna też jest ważna. Może nie byłem załamany, ale było mi ciężko. Tym bardziej, że nie udało się zrobić tego awansu. Ostatecznie musiałem zacisnąć zęby i wziąć się za rehabilitację.
Marek Jasik: Uważasz, że gdyby nie kontuzja, Noteć wywalczyłaby awans?
Mikołaj Grod: Ciężko powiedzieć, ale jeśli oprócz mnie w pełni sił byliby Piotr Robak i Marcin Majer, myślę, że bylibyśmy w stanie zrobić ten awans. Nie dość, że mieliśmy fajny zespół, była też świetna atmosfera i każdy tego chciał. Ale to już historia i teraz piszemy nową.
Marek Jasik: Jak przebiegała rehabilitacja i powrót do zdrowia?
Mikołaj Grod: Dzięki wsparciu całego klubu, prezesów, sponsorów, kibiców udało mi się dość szybko wrócić do sportu. Trafiłem na dobrego fizjoterapeutę, Kacpra Polasika, który poprowadził mnie przez całą rehabilitację. Mam nadzieję, że to już mój były fizjoterapeuta, a teraz tylko kolega [śmiech]. Uważam, że zrobił cuda, bo już pięć dni po prywatnej operacji w Toruniu, mogłem leżeć u niego na stole.
Marek Jasik: Całkiem niedawno, bo 6 stycznia zagrałeś pierwszy mecz po kontuzji. Spoglądając w statystyki, wydaje się, że po urazie nie ma już śladu. Czy w twoim odczuciu jest tak samo? Czy grasz na 100%, czy, może nawet podświadomie, jesteś bardziej ostrożny?
Mikołaj Grod: Śladu po kontuzji nie ma, jedynie została mała blizna. Jeśli chodzi o sprawność, to myślę, że jest stuprocentowa. Ostatni mecz, powiedzmy na przetarcie, nie ujmując przeciwnikowi, pozwolił pograć każdemu z zawodników. Mogłem zobaczyć, jak funkcjonujemy na boisku i jestem z tego meczu zadowolony.
Marek Jasik: Wspomniałeś, że oprócz koszykówki, pracujesz zawodowo, jako żołnierz. Czy na tym poziomie, w drugiej lidze, koszykarze muszą dorabiać?
Mikołaj Grod: Myślę, że są zawodnicy w drugiej lidze, którzy się z tego utrzymają i pewnie tak też jest w Noteci. Nauczyłem się tego, że człowiek nie będzie do końca życia grał w koszykówkę, bo różne są sytuacje. Wystarczy wspomnieć choćby o mojej kontuzji. Ja miałem to szczęście, że przytrafiła mi się w klubie, gdzie są świetni ludzie.
Takie mamy czasy, wszystko idzie w górę, że nawet z gry w drugiej lidze może nie wystarczyć. To są prawdopodobnie moje ostatnie chwile w koszykówce, a swoją dalszą przyszłość wiążę z pracą zawodową.
Marek Jasik: Ostatnie chwile, czyli to twój ostatni sezon?
Mikołaj Grod: Całkiem możliwe. Nigdy nie mów nigdy, ale wróciłem po to, aby zrobić ten awans i tylko na tym się skupiam. Jeśli się uda w maju, to w maju będę myślał, co dalej.
Marek Jasik: Nie będzie kusiło, by jednak pozostać? Klub zacznie występować w upragnionej I lidze, a ty będziesz się przyglądał z trybun?
Mikołaj Grod: Ja już trochę pograłem, trochę zdrowia straciłem, na razie je odzyskałem i to właśnie po to, by zrobić awans. Chcę razem z klubem i kibicami świętować ten awans w Inowrocławiu i teraz wyłącznie to mnie interesuje.
Marek Jasik: Do tej pory Noteci idzie świetnie. Czy kibice o awans mogą być spokojni?
Mikołaj Grod: Uważam, że awansować do I ligi jest cholernie ciężko. Dokonają tego tylko trzy drużyny, a z tego co się orientuję, jest pięć, sześć ekip, które mogą o to powalczyć. Bardzo ważne, żeby zrobić tę przewagę parkietu i o to będziemy walczyć w każdym meczu. Myślę, że może być porównywalnie, a nawet ciężej, niż rok temu.
Mamy jednak jasny cel, jesteśmy faworytem, ale podchodzimy z respektem do innych drużyn. Musimy tę presję wytrzymać.
Marek Jasik: W składzie drużyny nastąpiło sporo zmian względem ubiegłego sezonu. Jak je oceniasz?
Mikołaj Grod: Na papierze drużyna na pewno jest silniejsza. Przede wszystkim mamy dużo więcej graczy, co jest plusem. Na pewno trener miał na uwadze to, że w ostatnim sezonie zabrakło graczy do rotacji w najważniejszych meczach. Myślę, że potrzebujemy jeszcze kilka meczów, aby drużyna w stu procentach się zgrała.
Marek Jasik: Kto twoim zdaniem najlepiej sobie radzi wśród młodych zawodników?
Mikołaj Grod: Na pewno Czarek Karpik. Jest żywiołowy, tryska energią, ciężko pracuje na siłowni, indywidualnie. Warto wspomnieć też o Oliwierze Szczepańskim. Jeśli tylko będzie chciał słuchać i ciężko pracować, to ze swoim wzrostem i siłą mógłby na pewno spokojnie za chwilę występować w I lidze.
Marek Jasik: Rozmawiamy na trybunach hali widowiskowo-sportowej, a na parkiecie trwa trening młodych koszykarzy. Jakie rady miałbyś dla tych chłopców, jeśli chcieliby kiedyś pójść w twoje ślady?
Mikołaj Grod: Czasy się zmieniają i nie wiem, czy to, co pomogło mi, pomogłoby im teraz. Ja byłem typem człowieka, który naprawdę ciężko trenował. Myślę, że teraz trenerzy odchodzą od takich treningów, ale ja byłem tak wychowany, gdzie naprawdę bardzo dużo się biegało. To były ciężkie treningi i to dzięki nim mogłem grać. Nie miałem jakiegoś wielkiego talentu, nie byłem uzdolniony rzutowo, ale przez tą ciężką pracę, to osiągnąłem.
Młodym chłopakom mogę powiedzieć, że muszą mieć w sobie chęć do ciężkiego trenowania i żeby pamiętali, że nic nie przychodzi łatwo. Nikt ci na początku nie zapewni miejsca w drużynie. To ty sam musisz o nie zawalczyć. Jeśli ktoś mówi ci, że się do tego nie nadajesz, to nie warto go słuchać.
Marek Jasik: Dziękuję za rozmowę.