Sprawa ma swój początek w sobotę, kiedy - na parkingu przy jednym z marketów na osiedlu Piastowskim - pan Łukasz dostrzegł uszkodzenia na swoim samochodzie. Po publikacji w mediach społecznościowych zdjęć z parkingu otrzymał informacje od internautów, że widać na nich Tomasza Marcinkowskiego. Po telefonicznym kontakcie doszło do spotkania pomiędzy zainteresowanymi. Radny nie uznaje jednak swojej winy.

- Uprzejmie informuję, że nie mam żadnej wiedzy na temat mojego rzekomego uczestnictwa w zdarzeniu parkingowym. Jeśli sprawa w istocie została zgłoszona do KPP, to zapewne szybko się wyjaśni - napisał Marcinkowski w sobotę wieczorem w mediach społecznościowych.

- Okazane mi przez pana Łukasza G. dowody związane z domniemanym uszkodzeniem pojazdu, które miało mieć miejsce na jednym z inowrocławskich parkingów, w żadnej mierze nie wskazują na faktyczną możliwość zaistnienia podobnej sytuacji. Informowałem go o tym, jak również o możliwości złożenia przez niego w tej sprawie zawiadomienia w Komendzie Powiatowej Policji, która jest organem właściwym do oceny, czy jego zarzuty są zasadne - dodał w poniedziałkowym oświadczeniu.

Mieszkaniec poinformował w mediach, że miał usłyszeć propozycję załatwienia sprawy poprzez wykorzystanie polisy prywatnego auta radnego, bo ten jechał akurat pożyczonym busem. Tomasz Marcinkowski, który zawodowo zajmuje się rynkiem ubezpieczeń w swoim oświadczeniu podkreślił, że "zdaje sobie sprawę z przepisów prawa, które obowiązują w zakresie odpowiedzialności cywilnej i regulacjami prawnymi dotyczącymi ubezpieczeń". W rozmowie z tvp.info przekazał, że nie proponował mieszkańcowi spisania numeru polisy z jego prywatnego auta. - Nie była to propozycja, tylko głośne myślenie. Mówiłem, że muszę się zastanowić, jak tę sprawę rozwiązać; to nie było moje auto - czytamy na portalu tvp.info.

- Z zaskoczeniem przyjmuję szereg publikacji mediów ogólnopolskich i regionalnych, powielających artykuł portalu www.TVP.info, w których insynuowane są zarzuty o spowodowanie przeze mnie zdarzenia parkingowego, ucieczkę z miejsca rzekomej kolizji oraz usiłowanie wykorzystania polisy ubezpieczeniowej innego pojazdu do likwidacji szkody w tym domniemanym zdarzeniu. Przedstawiane mi w publikacjach medialnych zarzuty mogą podważać zaufanie do mnie, jako radnego, Przewodniczącego Rady Miejskiej Inowrocławia, działacza społecznego i związkowego - poinformował.