O podpisaniu przez prezydenta ustawy o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego poinformowała Kancelaria Prezydenta.

"Ustawa przedłuża kadencję samorządów do 30 kwietnia 2024 r. Pan prezydent Andrzej Duda uznał, że ta data w kontekście innych procesów i kampanii wyborczych (parlament - jesień 2023, Parlament Europejski - późna wiosna 2024) jest możliwa do przyjęcia" - napisał na Twitterze szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.

Jak poinformowano na stronie Kancelarii Prezydenta RP ustawa o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego "ma charakter epizodyczny, co oznacza, że jej przepisy wprowadzają czasowe odstępstwo od uregulowanej już materii". "Cel ustawy ma być zatem osiągnięty przez przedłużenie trwającej obecnie kadencji organów samorządu terytorialnego do dnia 30 kwietnia 2024 r." - zaznaczono.

"Ustawa zmienia także dzień ustalenia liczby mieszkańców jednostki samorządu terytorialnego będącej podstawą określenia liczby radnych wybieranych do danej rady (zamiast ostatniego dnia roku, ostatni dzień kwartału poprzedzającego termin ogłoszenia zarządzenia wojewody ustalającego liczbę radnych), a także wprowadza początkowy termin, w którym tak ustalona liczba radnych może zostać przez wojewodę ogłoszona" - przekazano w informacji KPRP.

Sejm uchwalił te przepisy w końcu września br. W końcu października br. Senat odrzucił ustawę. Na początku listopada Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu w całości tej ustawy i w związku z tym przepisy wydłużające kadencję samorządów do 30 kwietnia 2024 r. trafiły do prezydenta.

Potrzeba takich rozwiązań - jak argumentowano - wynikała z faktu, iż po wydłużeniu na mocy przepisów z 2018 r. kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego z czterech do pięciu lat, doszło do skumulowania dat wyborów parlamentarnych i samorządowych w 2023 r. Projekt takiej zmiany w połowie września został złożony przez posłów PiS. Argumentowano, że w interesie Polski jest rozdzielenie wyborów samorządowych i parlamentarnych, oraz że dzięki temu uniknie się wielu problemów, które "byłyby podstawą do podważania wyniku wyborczego i tym samym legalności wyboru władz".

Wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker mówił we wrześniu w Sejmie, że jako przewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu rozmawiał z wieloma samorządowcami i jest przekonany, że "zdecydowana ich większość popiera ten pomysł". Według Szefernakera, samorządowcy popierają przesunięcie wyborów m.in., dlatego że da to "możliwość wykonania, dokończenia wielu inwestycji w ciężkim czasie, gdy mieliśmy pandemię". "A po drugie w związku z tym, że budżet (...) na kolejny rok będzie już kształtowany przez nowe władze" - dodawał.

Ustawę krytykowała opozycja. "Przedłużenie kadencji nie zmierza do zachowania żadnej wartości konstytucyjnej, a wygoda organizatorów nie jest wartością konstytucyjną" - podkreślał kierujący senacką komisją ustawodawczą Krzysztof Kwiatkowski. Według senatora, eksperci ocenili, że ustawa stoi w rażącej sprzeczności z konstytucyjną zasadą kadencyjności organów jednostek samorządu terytorialnego.

Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak oceniała natomiast, że największym i najdalej idącym w skutkach zagrożeniem wynikającym z skumulowania terminów wyborów do samorządów i parlamentarnych byłaby kwestia finansowania kampanii wyborczych i możliwości kontroli w tym zakresie.

Zgodnie z zapisem ustawy formalnie wejdzie ona w życie po upływie 14 dni od jej ogłoszenia. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ par/