7 kwietnia widzowie telewizji TVN mieli okazję zobaczyć rewolucję, którą Magda Gessler przeprowadziła w restauracji na inowrocławskim Rąbinie. Tydzień wcześniej odcinek był dostępny na platformie Player.
Jak już informowaliśmy, zadanie, przed którym stanęła restauratorka, nie należało do łatwych. W lokalu zastała bowiem przerażony personel, który nie potrafił porozumieć się z właścicielem. Mężczyźnie, który zarządza restauracją, zarzucano skąpstwo, brak organizacji, niedbałość i oszczędzanie na produktach, co znacząco wpływało na jakość serwowanych dań.
- Szefem kuchni jest szef. Nie przyjmuje żadnej krytyki.
- Ja z sali potrafię przyjść, otworzyć lodówkę i wyrzucić wszystko do kosza. Ja to podaję i boję się o klientów.
- Samochód, którym rozwozimy jedzenie, ma łyse opony, nie działa kierunkowskaz, nie domykają się drzwi - usłyszeliśmy.
Oglądając odcinek "Kuchennych rewolucji", kryzys było widać gołym okiem. Podczas wizyty Gessler podano gulasz, który został przygotowany tydzień wcześniej. Restauratorka nawet go nie spróbowała, ponieważ odstraszył ją zapach potrawy. Restauracja nie przestrzegała też przepisów związanych z pandemią koronawirusa, w wyniku czego cukier wylądował rozsypany za stole. Równie kiepsko wypadła inspekcja kuchni. Warunki, w których przygotowywano dani, były tak fatalne, że konieczne było zaangażowanie profesjonalnej ekipy sprzątającej.
Najtrudniejszą decyzją było odsunięcie od rewolucji szefa lokalu. Magda Gessler zdecydowała, że zamiast niego, restauracją będzie zarządzać jego partnerka.
- Na czas tworzenia tej kuchni, ja nie chciałabym z tobą pracować (...). Ciebie tu nie ma. Wracasz, ale dopiero, kiedy ja tu wrócę - powiedziała.
Gwiazda TVN zasugerowała mężczyźnie, by odpoczął i poszukał pomocy, co zresztą prawdopodobnie zrobił. Na końcu odcinka dowiadujemy się bowiem, że właściciel przebywał w szpitalu, ale wróci do pracy, czego ostatecznie życzyła mu Gessler.
"Kuchenne rewolucje" - efekt końcowy
Rewolucja w restauracji Master odbyła się zatem bez właściciela lokalu. Mężczyzna nie pojawił się w restauracji aż do powrotu Magdy Gessler. Pod jego nieobecność gwiazda TVN zmieniła nazwę na Z gęsią po drodze.
- Tematem przewodnim będą gęsi, które będą wszędzie - brzmiał pomysł Gessler.
- Źle już było. Idziemy po nowe i po coś lepszego - skomentowała kelnerka, która bardzo przeżyła rewolucję, a z jej oczu kilka razy popłynęły łzy.
Wszystko szło dobrze, dopóki właściciel lokalu nie zaczął wtrącać się telefonicznie w decyzje partnerki. Personel zwątpił, czy rewolucja będzie skuteczna, jeśli kobieta nadal jest przez niego "tłamszona". Mimo wszystko nowa szefowa restauracji spisała się na medal. Było to widać podczas kolacji promocyjnej, na której podano m.in. tatar z gęsi, rosół z makaronem naleśnikowym, gęsinę pieczoną oraz pizzę z burakami i gęsią.
- Jest ciepło, przytulnie i rodzinie.
- Taka zupa to coś, czego w życiu nie jadłam. Mówiąc o rosole, nigdy nie pomyślałam o naleśnikach.
- Tatar bardzo soczysty, rozpływający się w ustach - mówili goście.
Magda Gessler wróciła do Inowrocławia po kilku tygodniach. Efekt? Dwie osoby zrezygnowały z pracy, pozostały trzy, które jednak poradziły sobie z prowadzeniem restauracji. Po powrocie restauratorka zachwalała rosół, gęś i pizzę.
- Mam powody do radości. Jest lepiej, a załoga jest wspaniała. Mamy dużo gości - powiedziała nowa szefowa lokalu.
- Nie będę ukrywać, że jestem bardzo zadowolona. Były małe potknięcia, ale jest atmosfera i energia. Było pysznie. Pozdrówcie właściciela z całego serca - skomentowała na koniec Magda Gessler.