Skruszony Ed Sheeran zdradził, że przez pijaństwo mógł stracić życie

"Mam szczęście, że żyję" - tak okres imprezowania i picia na umór podsumował w ostatnim wywiadzie słynny brytyjski muzyk. Sheeran wyznał, że ten tryb życia był efektem tego, że nie radził sobie z ciężarem szybko zdobytej sławy.

Dziś zdaje sobie sprawę z tego, że ciągłe upijanie się i randkowanie z przypadkowymi osobami było lekkomyślne. "Mogłem zostać obrabowany, pobity albo porwany” – przyznał.

Ed Sheeran należy do grona najpopularniejszych współczesnych wokalistów. Podobnie, jak wielu jego kolegów po fachu, w pewnym momencie poznał ciemną stronę sławy. Popularność tak go przytłoczyła, że zaczął sięgać po alkohol i szybko się od niego uzależnił. „Mam osobowość nałogowca. W najgorszym momencie życia piłem każdej nocy. Całymi dniami spałem w koncertowych autobusach, potem budziłem się, grałem koncert, piłem całą noc, wracałem do autobusu. Słońca nie widziałem przez jakieś cztery miesiące” – zdradził w jednym z wywiadów.

Teraz w rozmowie z „The Mirror” Sheeran ujawnił kolejne szczegóły na temat negatywnego wpływu sławy na jego życie. Jak powiedział, gdy z nikomu nieznanego muzyka przeistoczył się w uwielbianego przez miliony słuchaczy gwiazdora estrady, do głowy uderzyła mu woda sodowa. „Miałem wtedy 22 lata. Kiedy byłem dzieckiem, jąkałem się, byłem rudym okularnikiem, żadna dziewczyna się mną nie interesowała. A potem nagle stałem się gwiazdą. Przeszedłem zabieg laserowej korekcji wzroku, schudłem. Wyglądałem i czułem się dużo lepiej” – wyjaśnił piosenkarz.

To właśnie wtedy, jak wspomina artysta, zaczął intensywnie imprezować i pić na umór. „Przez rok mieszkałem w Ameryce. Nie miałem wtedy żadnej ochrony. Cała moja ekipa składała się z ludzi po pięćdziesiątce, więc gdy kończyliśmy koncert, sam ruszałem w miasto. W kontekście imprezowania i randkowania z przypadkowymi osobami, to był okres dużej lekkomyślności. Mogłem zostać obrabowany, pobity albo porwany. Mam szczęście, że żyję” – przyznał szczerze Sheeran. I po raz kolejny podkreślił, że z drogi ku zatraceniu zawrócił dzięki ukochanej Cherry Seaborn, którą poślubił w 2019 roku.

Do kolejnej zmiany trybu życia skłoniły go w ubiegłym roku narodziny córki. „Podczas tras koncertowych czułem się samotny, przez co pojawiły się u mnie niezdrowe nawyki. Objadałem się skrzydełkami z kurczaka, piłem ogromne ilości wina i piwa, w ogóle przy tym nie ćwicząc. Odkąd zostałem tatą, zacząłem dbać o dietę i aktywność fizyczną. Lyra była moją największą motywacją do przeprowadzenia życiowego detoksu” – wyznał Sheeran w rozmowie z „The Sun”. (PAP Life)

iwo/ gra/