Wczoraj tuż po północy na autostradzie A1 w kierunku Gdańska, na wysokości miejscowości Kopanino doszło do tragicznego w skutkach wypadku z udziałem pięciu aut. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynikało, że to kierowca opla astry, jadący w przeciwnym kierunku (pod prąd), doprowadził do zderzenia, w którym zginął 28-letni pasażer jednego z aut.

Gdy policjanci przyjechali na miejsce kierowcy opla już nie było. Wtedy policjanci rozpoczęli jego poszukiwania, a także ustalali kto ostatni kierował autem.

podprad

- Jeszcze wczoraj, po południu, do jednej z jednostek w naszym województwie zgłosił się mężczyzna, który stwierdził, że poprzedniego wieczoru pozostawił pojazd, który mu został oddany w użytkowanie z kluczykami w stacyjce i z włączonym silnikiem. Następnie auto to zostało mu skradzione, a był to właśnie opel astra, który uczestniczył w zdarzeniu na autostradzie - informuje Kamila Ogonowska z KWP w Bydgoszczy.

Od samego początku wersja podawana przez tego mężczyznę budziła wątpliwości policjantów, którzy wyjątkowo wnikliwie wyjaśniali okoliczności całego zdarzenia. Scenariusz ten bowiem w znaczący sposób odbiegał od poczynionych ustaleń zarówno kryminalnych, jak i śledczych. Mężczyzna został więc zatrzymany. To 40-latek pochodzący z powiatu inowrocławskiego i w przeszłości był notowany m.in. za włamania, kradzieże oraz łamanie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Materiał dowodowy jaki zgromadzili policjanci pozwolił na przedstawienie zatrzymanemu 40-latkowi zarzutów. Mężczyzna odpowie za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, przyczynienie się do wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia.

Za przestępstwa, o które jest podejrzany grozi mu do 12 lat więzienia. Jutro w prokuraturze zostaną podjęte dalsze decyzje co do jego losu.