10-15 proc. osób jest odpowiedzialnych za 80 proc. zakażeń

Wraz z luzowaniem izolacji społecznej największym wyzwaniem jest ograniczenie sytuacji, w których może dojść do zakażenia koronawirusem kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu osób. Prof. Adam Kucharski z Londynu ocenia, że 10-15 proc. osób jest odpowiedzialnych za 80 proc. zakażeń.

Specjalista jest autorem niedawno wydanej w Polsce książki „Prawa Epidemii. Skąd się biorą epidemie i czemu wygasają”. Pracuje w London School of Higiene and Tropical Medicine. W wypowiedzi dla BBC News powiedział, że nie zawsze musi dojść do zakażenia - nawet wtedy, gdy stykamy się z zakażoną osobą. Jednak w niektórych sytuacjach jedna zakażona osoba może przenieść infekcję na 5, 10, a nawet 20 osób.

Według prof. Kucharskiego 10-15 proc. osób jest odpowiedzialnych aż za 80 proc. zakażeń. Dlatego wraz z luzowaniem kwarantanny społecznej największym wyzwaniem jest zmniejszenie występowania takich sytuacji, w których w tym samym czasie może dojść do klasterów zakażeń, czyli wielu zakażeń od jednej osoby.

Naukowcy twierdzą, że nie chodzi tylko o zakażenia wywoływane przez wyjątkowo zakaźne patogeny, łatwo przenoszące się na innych ludzi. Częściej jest tak, że do zakażenia dochodzi w określonej sytuacji. Unikanie ich zmniejsza ryzyko zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 i ogranicza rozprzestrzenianie się epidemii.

Prof. Gwen Knight z London School of Higiene and Tropical Medicine wyjaśnia, że do zakażeń częściej dochodzi w zamkniętych pomieszczeniach, z dużymi skupiskami ludzi: na statkach wycieczkowych, ale także w barach czy restauracjach. Duże skupiska ludzi są pod tym względem mniej ryzykowne w otwartej przestrzeni.

Ważne jest jak ludzie się zachowują. Najbardziej „zakaźne” mogą być osoby, które wydychają przed siebie silny strumień powietrza. Są to głównie te osoby, które biegają, ćwiczą albo głośno i impulsywnie rozmawiają, choćby przez telefon. "Im jest głośniej, tym większe może być ryzyko zakażenia" - zwraca uwagę prof. Knight.

Dotyczy to szczególnie sytuacji, w których dochodzi do intensywnego wydychania powietrza w zamkniętych pomieszczeniach. To mogą być siłownie, ale także wesela czy dyskoteki. „W Korei Południowej doszło do kilku klasterów zakażeń podczas fitness, przy czym większość z nich zdarzyło się podczas zumby, a tylko nieliczne w trakcie pilates” – wyjaśnia prof. Knight.

Wiele osób obawia się ludzi biegających oraz jeżdżących na rowerze, jednak choć podczas wysiłku intensywnie oddychają, to na otwartej przestrzeni, np. w parkach, są mniej groźni niż osoby ćwiczące w zamkniętych pomieszczeniach – uważa dr Muge Cervik z University of St Adrews.

Jej zdaniem trzeba przede wszystkim zachować odpowiedni dystans. Osoby, które w parkach lub innych otwartych miejscach przebywają wśród nawet dużej grupy innych ludzi, ale zachowują odstęp co najmniej 2 m, są mniej narażone na zakażenie koronawirusem, choć nawet i wtedy całkowicie nie można go wyeliminować. Ważna jest higiena rąk oraz unikanie używania tych samych przedmiotów. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński

zbw/ zan/