Wraz z B. prokuratura oskarżyła także przedsiębiorcę Macieja W., który miał działać z nim "wspólnie i w porozumieniu".
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Bogusława B. za winnego, orzekając wobec niego - zgodnie z wnioskiem prokuratora - karę sześciu lat pozbawienia wolności i grzywnę 10 tys. zł. Współoskarżony Maciej W. został skazany na cztery lata więzienia.
Wobec obu sąd orzekł również obowiązek naprawienia wyrządzonej szkody, co w przypadku B. oznacza zapłatę na rzecz szwajcarskiej spółki ponad 8 tys. euro, natomiast w przypadku W. - ponad 11 mln euro.
Jak tłumaczyła sędzia Katarzyna Stasiów, linia obrony oskarżonych nie mogła być uznana za wiarygodną, ponieważ są w niej sprzeczności.
"Przede wszystkim ta ich wersja, którą starali się tutaj forsować wspólnie i w porozumieniu, jest nielogiczna i całkowicie nieprzekonująca. Chcąc dać im wiarę, sąd musiałby uwzględnić i uznać za prawdziwy cały szereg totalnie absurdalnych, niewiarygodnych sytuacji" - mówiła.
Sędzia podkreśliła jednocześnie, że na nielegalność środków, którymi operowali mężczyźni, wskazywało również nerwowe i pośpieszne zachowanie oskarżonych przy zlecaniu dyspozycji pracownikom banku. "Całe to zachowanie wynikające z zeznań świadków przesłuchanych w sprawie byłoby niczym nieuzasadnione, gdyby to były legalne pieniądze" - podkreśliła.
Proces w tej sprawie ruszył we wrześniu 2016 r. Prokuratura postawiła obu mężczyznom zarzuty w 2014 r. Informowała wówczas, że pieniądze, których dotyczy sprawa, wpłacono w styczniu tego roku na rachunek bankowy w Polsce. Pochodziły one - jak się okazało - z przestępstwa dokonanego na niekorzyść spółki w Szwajcarii w wyniku rozpowszechnionego w Europie Zachodniej tzw. oszustwa na prezesa.
Jak pisano, nieustaleni oszuści pod koniec 2013 r., podszywając się pod szefa holdingu lotniczo-kosmicznego - m.in. podczas rozmów telefonicznych i wysyłanych fałszywych maili - doprowadzili do wyłudzenia od jednej ze spółek zależnych od holdingu ponad 9 mln euro. W styczniu 2014 r., po wykryciu oszustwa, spółka zwróciła się do banku o blokadę przelanych pieniędzy. Udało się wówczas zablokować tylko 2,7 mln euro, które przelano na konto w Polsce.
Kodeks karny przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto środki płatnicze, pochodzące z korzyści związanych z przestępstwem, przyjmuje, przekazuje albo podejmuje inne czynności, które mogą udaremnić lub utrudnić stwierdzenie ich przestępnego pochodzenia. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu wraz z innymi osobami lub osiąga przy tym "znaczną korzyść majątkową", podlega karze do 10 lat więzienia (ten przepis dotyczy B. i W.).
To drugi proces B. w ostatnich latach przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Na początku października br. zapadło orzeczenie w pierwszym, w którym sąd nieprawomocnie wymierzył B. 6 lat więzienia w związku z wyłudzeniami dokonanymi za pomocą tzw. piramidy finansowej. Kwotę dokonanego oszustwa oszacowano na około 33 mln zł.
Z kolei sprawa Art-B, w której poprzednio został skazany Bogusław B., była najgłośniejszą aferą początków III RP. B. ze wspólnikiem Andrzejem Gąsiorowskim (zgodził się na podawanie nazwiska) mieli, omijając prawo za pomocą tzw. oscylatora, zarobić 4,2 bln ówczesnych zł. W 1991 r. uciekli z Polski i osiedli w Izraelu. Bogusław B. został w 1994 r. zatrzymany w Szwajcarii, wydany Polsce i skazany w 2000 r. na 9 lat więzienia. Zaliczono mu czas przebywania w areszcie. W połowie 2004 r. wyszedł na wolność. (PAP)
Autorka: Sonia Otfinowska
sno/ jann/