28 maja ubiegłego roku we Wszedniu koło Mogilna doszło do pożaru składowiska odpadów, z którym walczyło kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej.

Podczas śledztwa policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą komendy wojewódzkiej policji w Bydgoszczy wraz z prokuratorem z tamtejszej Prokuratury Okręgowej ustalili, że zgromadzone na składowisku odpady były przechowywane w sposób niezgodny z normami dotyczącymi m.in. ochrony środowiska oraz bezpieczeństwa życia i zdrowia ludzi.

86718

Niewłaściwe magazynowanie odpadów, bez uwzględnienia właściwości fizycznych i chemicznych, a przede wszystkim stwarzanego zagrożenia, stwarzało - jak wynika z ustaleń śledztwa – niebezpieczeństwo powstania pożaru, a nawet eksplozji materiałów łatwopalnych.

- W toku śledztwa zaczęła się wielowątkowa analiza: dokumentacji dotyczącej działalności podmiotu prowadzącego składowisko, materiału zabezpieczonego z pogorzeliska, badań toksyczności na miejscu pożaru, a przede wszystkim przeprowadzono specjalistyczne badania przez biegłych z dziedziny pożarnictwa oraz z zakresu oceny oddziaływania na środowisko. Jak ustalono, najbardziej prawdopodobną przyczyną samego pożaru było podpalenie, choć nie wykluczono samozapłonu, które mogło być konsekwencją niewłaściwego składowania odpadów - mówi Monika Chlebicz, rzeczniczka bydgoskiej policji.

136-265372

Trzej mężczyźni usłyszeli zarzuty m.in. o to że, w okresie od września do grudnia 2016 roku w miejscowości Wszedzień wbrew przepisom ustawy o odpadach, zgromadzili łącznie ponad 800 ton odpadów (w tym ponad 500 ton odpadów niebezpiecznych), na terenie otwartym, nieutwardzonym w sposób nieselektywny przemieszany i wielopoziomowy, w rezultacie sprowadzając nieumyślne, bezpośrednie niebezpieczeństwo pożaru oraz eksplozję materiałów łatwopalnych.

- W tej sprawie właśnie zakończyło się prokuratorskie śledztwo, a do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dwóm mieszkańcom województwa podkarpackiego, a także mieszkańcowi Mogilna. Wśród oskarżonych są dwaj ówcześni udziałowcy składowiska oraz pracownik tejże firmy. Sprawcom grozić może kara pozbawienia wolności do 5 lat - dodaje Monika Chlebicz.