Cisza na jeziorach. Konsultacje wzbudziły kontrowersje
Przypomnijmy. Na początku br. do Rady Powiatu Inowrocławskiego wpłynęła petycja o wprowadzenie na jeziorach Tuczno, Leszcze i Płaźno strefy ciszy, czyli zakazu używania jednostek pływających napędzanych silnikami spalinowymi. Ostatecznie rada uznała, że petycja jest zasadna w przypadku jezior Tuczno i Płaźno, choć ta decyzja nie powodowała jeszcze żadnych realnych konsekwencji.
Przy tej okazji pojawiły się za to wątpliwości co do autorów petycji. Zdaniem Marcina Wrońskiego, radnego Konfederacji, mieszkańcy o petycji nie wiedzieli, a jej inicjatorem miał być mieszkający poza powiatem dzierżawca jeziora.
Ostatecznie w sierpniu br. zarząd powiatu podjął decyzję o przeprowadzeniu konsultacji społecznych w tej sprawie. Te przeprowadzono w dniach od 15 września do 6 października. Łącznie wzięło w nich udział tylko 55 osób, z czego 50 osób w sprawie jeziora Tuczno, a 5 osób w sprawie jeziora Płaźno. W pierwszym przypadku 84% osób zagłosowało przeciw strefie ciszy, a w drugim 100%.
W trakcie czwartkowej sesji rady powiatu, temat zakończonych niedawno konsultacji wzbudził długą dyskusję. Pojawiły się argumenty za tym, żeby proces ten powtórzyć albo na przyszłość zmienić zasady przeprowadzania konsultacji. Powód? Większość zainteresowanych nie wiedziała o tym, że mogą oddawać głosy.
- Czy myślicie państwo, że ze społeczności Tuczna 1088 osób uprawnionych do głosowania nie zabrałoby głosu w tak istotnej sprawie? - pytała Danuta Świtaj, przewodnicząca Rady Gminy Złotniki Kujawskie. Jej zdaniem wprowadzenie strefy ciszy wpłynęłoby korzystnie m.in. na ptactwo wodne.
Okazuje się, że informacja o konsultacjach pojawiła się na stronie gminy Złotniki Kujawskie i w jej mediach społecznościowych dopiero ostatniego dnia, czyli 6 października, na co zwróciła uwagę radna Elżbieta Wiśniewska.
- Rzadko pewnie zgadzamy się z panią Elżbietą Wiśniewską, natomiast ja dokładnie też złożyłem interpelację w tej sprawie, także ze mną się konsultowali mieszkańcy. Mieszkańcy, którzy są przeciwnikami. Oni się dowiedzieli w ostatniej chwili. To, że 50 osób wzięło udział w tych konsultacjach, to pokazuje, że po prostu źle te konsultacje przeprowadziliśmy - powiedział radny Ireneusz Stachowiak.
Do sprawy odniosła się Wiesława Pawłowska, która podkreśliła, że konsultacje zostały ogłoszone zgodnie z uchwałą z 2013 roku w biuletynie informacji publicznej powiatu. Za dotarcie z tą informacją dalej do jak największej liczby zainteresowanych, powinien już odpowiadać wójt danej gminy. Starosta zapowiedziała ponadto, że uwzględni propozycje radnych, które padły na sesji, by w przyszłości proces ten przebiegał sprawniej i odpowiadał współczesnym realiom.