Dawid Jęcek jest działaczem NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność". Na co dzień wraz z żoną prowadzi gospodarstwo rolne. Ma też doświadczenie w samorządzie. W latach 2010-2018 był radnym Gminy Inowrocław i pełnił funkcję wiceprzewodniczącego rady. Około dwa miesiące temu otrzymał propozycję startu w wyborach do Rady Powiatu Inowrocławskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości.
- Nie należę do żadnej partii, dlatego przyjąłem tę propozycję, ale pod warunkiem, że na liście otrzymam pierwsze lub drugie miejsce. Usłyszałem, że "jedynka" w moim okręgu jest zarezerwowana dla radnego z wieloletnim stażem, dlatego przyjąłem drugie miejsce - mówi Dawid Jęcek.
Rolnik spod Inowrocławia, jak mówi, zakasał rękawy do pracy, brał udział w zbieraniu podpisów, rozmawiał z ludźmi o nadchodzących wyborach samorządowych, przekonując, by głosowali na Prawo i Sprawiedliwość. Wkrótce potem okazało się, że wizja konstruowania list wyborczych się jednak zmieniła. Z "jedynki" w okręgu siódmym na rzecz Szymona Matkowskiego spadł radny Mirosław Szczygieł, a Dawid Jęcek z "dwójki" miał zostać przesunięty na piątą pozycję.
- Na spotkaniu przedwyborczym w Kłopocie dowiedziałem się, że mogę startować z piątej pozycji. Początkowo się na to nie zgodziłem, jednak ostatecznie uzgodniliśmy, że wystartuję, ale z ostatniego miejsca na liście. Wszystko zmieniło się 4 marca. O godzinie 15, na chwilę przed zakończeniem rejestracji kandydatów, dostałem telefon, że na liście nie będzie mnie w ogóle. Miałem już wydrukowane banery i ulotki wyborcze - mówi Dawid Jęcek. I dodaje: - Jako powód wykreślenia z listy usłyszałem, że po pierwsze – na liście musi być parytet, a po drugie – moja żona startuje do Rady Gminy ze stowarzyszenia Nasze Kujawy. Czuję się oszukany. Wydaje mi się, że celowo czekano tak długo, żebym nie poszedł do innego ugrupowania, bo byłbym zagrożeniem.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy działacza PiS i powiatowego radnego Marka Knopa, który przekonuje, że rozmowy z kandydatami nie gwarantują miejsca na liście aż do momentu jej zarejestrowania.
- Dopóki listy nie są zarejestrowane, to nikt nie może być niczego pewny. Co innego, gdyby pan Dawid Jęcek znalazł się na zarejestrowanej liście, to jego postawa byłaby zrozumiała. Ale nie w tym przypadku. Kto produkuje banery i ulotki, jeśli nie ma go na zatwierdzonej i zgłoszonej liście? - mówi Marek Knop.