Wojciech Piniewski pracuje w Urzędzie Miasta Inowrocławia od 20 lat, a przez 17 lat pełnił funkcję zastępcy prezydenta. - Zajmowałem się różnymi tematami, dlatego problemy mieszkańców nie są mi obce. Cieszę się, że przed świętami zakończył się zupełnie niepotrzebny okres w historii naszego miasta, podczas którego najpierw 44 dni czekaliśmy na wyznaczenie jakiegokolwiek kandydata do pełnienia obowiązków prezydenta, a dopiero po tym czasie powołany został pan Marek Słabiński. Nie wiem, dlaczego tak długo to trwało, ale wiem na pewno, że nie byłem kandydatem do przyjęcia dla premiera Morawieckiego. Czas rządzenia miastem przez pana Słabińskiego to epizod zupełnie niepotrzebny - mówił Wojciech Piniewski.
Zapowiedział też, że decyzje podjęte przez jego poprzednika zostaną zweryfikowane. - Nie rozumiem, dlaczego w sytuacji, gdy w urzędzie mamy pięciu prawników, zatrudniony został szósty [przez M. Słabińskiego - przyp. red.]. Sam dokument zatrudnienia wzbudza wiele wątpliwości. Podejmując pierwsze decyzje 28 listopada, pan Marek Słabiński miał podobno przebywać na zwolnieniu lekarskim. Ja nie będę tego sprawdzał osobiście, bo od tego są odpowiednie organy - powiedział.
Poza audytem w pierwszych dniach rządzenia miastem Wojciech Piniewski zajmie się budżetem na 2024 rok. - Odbędziemy z panią skarbnik naradę, aby zweryfikować zmiany, jakie zostały wprowadzone do projektu budżetu w ostatnim czasie. Budżet został podpisany i wysłany do Regionalnej Izby Obrachunkowej, ale jeśli tych zmian nie będę akceptował, to w późniejszym czasie przywrócimy wersję budżetu, która była przygotowywana do połowy października - powiedział. Nie zniknie też gazetka "Nasze Miasto Inowrocław", której likwidacji chciał Marek Słabiński.