Robert J. oskarżony został o brutalne zabójstwo młodej kobiety, której fragmenty skóry i ciała pod koniec lat 90. wyłowiono z Wisły. Zatrzymany pięć lat temu mężczyzna, do czasu ogłoszenia wyroku przebywał w areszcie.

Śledczy ustalili, że J. popełnił zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe. Młodą kobietę - według aktu oskarżenia - więził, maltretował fizycznie i psychicznie; kopał ją, bił twardym narzędziem i używał noża, powodując u niej liczne złamania, a także rany kłute i szarpane. Zwłoki rozkawałkował i wrzucił do rzeki. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.

Robert J. - który podczas pierwszej sądowej rozprawy, na której tylko częściowo obecni mogli być przedstawiciele mediów - nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jego proces rozpoczął się początkiem 2020 r. i toczył się za zamkniętymi drzwiami. Jego rozpoczęcie stanowiło zaś finał wielowątkowego śledztwa prowadzonego m.in. przez policjantów z tzw. Archiwum X. W poszukiwanie zabójcy zaangażowanych było wielu polskich i zagranicznych ekspertów.(PAP)

nak/ ok/