Nie inaczej jest w Inowrocławiu. O godz. 15.30 na Rynku spotkały się osoby poruszone śmiercią młodej kobiety. 30-latka umarła w szpitalu wskutek wstrząsu septycznego, będąc w 22. tygodniu ciąży. Do udziału w demonstracjach apelował przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, parlamentarzyści partii opozycyjnych w wypowiedziach medialnych podkreślają jednak, że protesty mają charakter społeczny i nie chcą na nich zabierać głosu jako politycy.
- Spotykamy się z powodu śmierci młodej kobiety, do której nigdy nie powinno dojść. Mówiliśmy o tym głośno, ale władza nas nie słucha. Władza stworzyła bestialskie prawo, przez które umierają kobiety. Pytanie: ile z nas jeszcze będzie musiało umrzeć? Nie możemy do tego dopuścić - powiedziała posłanka Magdalena Łośko. Głos zabrała także przewodnicząca Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Elżbieta Piniewska.
- Każdy z nas jest na inowrocławskiej manifestacji w imieniu swoim oraz swoich dzieci i wnucząt. Ostatecznie liczy się to, jakie damy świadectwo naszej godności. Czasami trzeba krzyczeć, czasami stać w skupieniu. Czas na to, by to, co mamy głęboko ukryte w sercach, wybrzmiało - ani jednej więcej - powiedziała Elżbieta Piniewska.
- Pamiętam, jak rok temu staliśmy tutaj i krzyczeliśmy: myślę, czuję, decyduję. Pani Izabela odeszła sama w szpitalu. Odchodziła w katuszach, ze świadomością tego, co się dzieje. Myślała, czuła, ale została pozbawiona możliwości decydowania. To jest namacalny przykład na to, co rok temu wydarzyło się i jakie to ma konsekwencje - stwierdziła jedna z uczestniczek wydarzenia.