Oskarżona od początku procesu nie przyznawała się do winy. Przed ogłoszeniem wyroku prosiła sąd o uniewinnienie. Jej matka i bracia odmówili składania zeznań. Jedynym świadkiem jest szwagierka matki oskarżonej, która osiem razy zmieniła zeznania.

Do zdarzenia doszło 2 listopada ub. roku w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Stawiszyńskiej w Kaliszu.

Tego dnia 42-latka obchodziła urodziny. W świętowaniu towarzyszyli jej konkubent i szwagierka Daria Ż. oraz córka ze znajomym. Zdaniem prokuratury, podczas spotkania towarzyskiego pomiędzy 38-letnim pokrzywdzonym, a wówczas 21-latką doszło do konfliktu, w trakcie którego kobieta dźgnęła mężczyznę nożem w klatkę piersiową. Mężczyzna zmarł.

Oskarżona, która wychowuje 3-letniego syna, zaprzecza, aby w jakikolwiek sposób targnęła się na życie pokrzywdzonego. Twierdzi, że tego dnia została wyrzucona z domu przez matkę i stała się ofiarą spisku pozostałych dwóch kobiet. Według niej to któraś z kobiet dźgnęła pokrzywdzonego, a następnie zegnano winę na nią. Ona uciekła z domu, była w szoku i sama zgłosiła się na policję.

Matka oskarżonej odmówiła składania zeznań. Tak więc jedynym naocznym świadkiem w sprawie jest Daria Ż., która w początkowej fazie procesu zeznała, że nic nie widziała, że spała i co jakiś czas się przebudzała.

Prokurator Piotr Krysiak zażądał dla oskarżonej 25 lat więzienia.

"Zebrane dowody jednoznacznie wskazują, że tego czynu dopuściła się oskarżona. Dowodzą temu zeznania świadka" – powiedział prokurator. Dodał, że "co prawda nie wiadomo, czy świadek widziała, że oskarżona zadawała nożem cios lub, że wyjmowała go z klatki piersiowej, to jednak konsekwentnie wskazała na udział oskarżonej. Są, co prawda jakieś luki w pamięci świadka, ale oczywistym jest faktem, że takie luki w jej zeznaniach mogą występować, ponieważ widziała zdarzenie będąc pod wpływem alkoholu i będąc w tzw. ciągu alkoholowym. Jednak jak wskazała biegła psycholog, świadek konsekwentnie wskazuje na pewne rzeczy i okoliczności z tego zdarzenia, czyli że oskarżona zadała cios nożem" – powiedział prokurator Krysiak.

Zdaniem prokuratury wyjaśnienia oskarżonej nie są wiarygodne.

"Najpierw wskazywała na sprawstwo świadka, później matki i świadka twierdząc, że kobiety weszły w jakieś porozumienie i uknuły jakiś plan, żeby oskarżoną wmanewrować w zdarzenie. Taka teza jest co najmniej karkołomna" – powiedział prokurator.

Uzasadniając wysokość żądanej kary powiedział, że jest ona surowa, ale jego ocenie odpowiada stopniu zawinienia i szkodliwości społecznej czynu. "Oskarżona dopuściła się ataku na najwyższe dobro, czyli życie" – powiedział.

Karolina Skrzypczyńska, obrońca Magdaleny K., nie wierzy świadkowi. "Każde jej zeznanie jest inne. Przeprowadzaliśmy eksperyment procesowy, bo zeznania tej kobiety były wręcz niemożliwe do wykonania przez oskarżoną. Zeznała, że Magda dźgnęła leżącego przy ścianie na tapczanie pokrzywdzonego zza ławy. Oskarżona ma 150 cm wzrostu, więc przy tej wysokości musiałby mieć ręce o długości 2,5 metra, by zabić. Kiedy świadek uświadomiła sobie, że byłoby to niemożliwe, zaczęła zasłaniać się niepamięcią" – powiedziała.

Adwokat przypomniała też, że "świadek najpierw zeznawała, że nóż umyła Magdalena K., by później, w bardzo emocjonalnym zeznaniu przyznać, że nóż umył jeden z synów matki oskarżonej, gdzie wcześniej w ogóle nie mówiła, że w mieszkaniu były też dzieci" – wskazała adwokat.

Dodała, że sąd powinien zwrócić uwagę na postawę matki oskarżonej, "która przeżywa największą traumę w życiu, bo jest właśnie świadkiem morderstwa i ma przed sobą konającego narzeczonego". "Tymczasem zamiast wezwać policję i pogotowie, to dzwoni na kamerce, przez portale społecznościowe, do swojej rodziny i podaje im wersje wydarzeń, która jest najbardziej korzystna dla niej i świadka" – powiedziała.

Ponadto – jak zauważyła obrona - obie panie, przed przyjazdem policji przebrały się w inne rzeczy, żeby, jak zeznały w prokuraturze, "ładnie wyglądać".

Obrońca oskarżonej żałuje, że nie zostało dopuszczone badanie poligraficzne, "albowiem przy takim procesie każda z możliwości, która doprowadzi chociaż w części do ustalenia prawdy jest korzystna do samego procesu karnego" – podkreśliła mec. Skrzypczyńska.

Obrona zawnioskowała o uniewinnienie oskarżonej. "Mamy do czynienia ze sprawą o zabójstwo, czyli sprawą szczególną, a w niniejszej, z uwagi na wiele niejasności, nie widzę tutaj bezpośredniego dowodu, który wskazywałby na winę mojej klientki" – oświadczyła.

Sąd skazał Magdalenę K. na 15 lat więzienia, stwierdzając, że oskarżona "działała z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia pokrzywdzonego" – ogłosił wyrok sędzia Andrzej Miller.

Sędzia sprawozdawca Anna Zawiślak w uzasadnieniu wyroku powiedziała, że "materiały zebrane w toku procesu wskazują na winę i sprawstwo oskarżonej". "Wskazują na to liczne opinie biegłych opisujące mechanizm powstania ciosu, jego skutki, badania DNA osób biorących udział w zdarzeniu, a także ślady i usytuowanie krwi na odzieży oraz elementach wyposażenia mieszkania" - dodała.

Zdaniem sądu wszystkie wątpliwości w sprawie zostały rozwiane z udziałem biegłych.

Obrona zapowiedziała sporządzenie apelacji. "Sprawy o zabójstwo, to sprawy najwyższej wagi. Moim zdaniem sąd powinien podchodzić do wszystkich dowodów z aptekarską precyzją. Po to mamy artykuł 5 postępowania karnego, który mówi, że wszystkie wątpliwości powinny być interpretowane na korzyść oskarżonego. Tych wątpliwości, w takiej sprawie, o taki wyrok jest zdecydowanie za dużo" – powiedziała PAP Karolina Skrzypczyńska.

Prokuratura popiera wyrok wydany przez sąd.

"Na pewno będziemy składać wniosek o uzasadnienie wyroku. Na tym etapie prokuratura zgadza się w całej rozciągłości z zapadłym wyrokiem" - powiedział prokurator Piotr Krysiak.

Wyrok nie jest prawomocny.(PAP)

Autorka: Ewa Bąkowska

bak/ mark/