Pełnomocnik rodziny adw. Renata Kolerska powiedziała w piątek PAP, że rodzina 34-latka zleciła wykonanie drugiej sekcji w jednym z krajów Unii Europejskiej.

"Zwróciliśmy się wcześniej do prokuratury o wykonanie ponownej sekcji w Polsce w Poznaniu, ale nasz wniosek pozostał bez echa. W naszej ocenie prokuratura nie traktuje rodziny, która jest stroną pokrzywdzoną, jak pokrzywdzonych. Utrudniano nam dostęp do akt, nie pozwolono na oględziny ciała przed pierwszą sekcją zwłok. Rodzina zdecydowała, że nie będzie kremacji, którą wcześniej planowano, by zachować możliwość ponownej sekcji, gdyby była taka potrzeba" - powiedziała Kolerska.

Wyjaśniła, że w ramach sekcji wykonano także badania toksykologiczne i histopatologiczne oraz tomograf komputerowy całego ciała, dlatego wyniki będą znane dopiero za dwa tygodnie.

"Absolutnie nie twierdzimy, że wyniki drugiej sekcji nie mogą być zbieżne z tymi z pierwszej sekcji, ale rodzina chciała tych dodatkowych badań, by teraz pochować zmarłego. Miała prawo do takiej decyzji i zlecenia wykonania sekcji" - powiedziała adwokat.

9 sierpnia w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu odbyła się pierwsza sekcja zwłok 34-latka zlecona przez prokuraturę. Jak poinformował kolejnego dnia zastępca prokuratora okręgowego w Legnicy Arkadiusz Kulik, "nie wykazała ona zmian urazowych, które byłyby bezpośrednią przyczyną zgonu mężczyzny".

"Biegli lekarze nie stwierdzili obrażeń, które wskazywałyby na wywieranie ucisku na szyję ani żadnych innych obrażeń, które mogłyby skutkować zgonem mężczyzny" - powiedział wcześniej PAP prokurator, komentując doniesienia medialne dotyczące wyników sekcji.

Biegli zaznaczyli, że w celu ustalenia przyczyny i mechanizmu zgonu 34-latka niezbędne jest przeprowadzenie dalszych badań, w tym badań toksykologicznych i histopatologicznych.

Adw. Kolerska potwierdziła, że pełnomocnicy rodziny otrzymali też kolejne nagranie pozyskane z internetu, na którym widać interwencję policjantów wobec 34-latka. "Na tym nagraniu widać, że Bartek był przygniatany kolanem w szyję. Przekażemy je jako dowód w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi, w której teraz jest prowadzone śledztwo w tej sprawie" - powiedziała Kolerska.

Policja utrzymuje, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę ratowników medycznych, zachowane były jego funkcje życiowe. (PAP)

autor: Roman Skiba

ros/ mark/