Prezydent Andrzej Duda przedstawił w piątek swój projekt nowelizacji ustawy aborcyjnej, ale jego inicjatywa nie wpłynęła na plany organizatorów protestu w stolicy. Już od godzin wczesno popołudniowych ulice Warszawy zapełniały się grupami uczestników. Zgodnie z planem, o godzinie 17:00 rozpoczął się przemarsz z kilku punktów w kierunku Ronda Dmowskiego, które od czasu protestów Czarnych Parasolek jest nieformalnie okreslane mianem Ronda Praw Kobiet.

Wcześniej miały miejsce pierwsze z kilku incydentów z udziałem agresywnych grup narodowców, którzy także licznie pojawili się w Warszawie. Zmobilizowani perspektywą profanacji kościołów, gromadzili się wokół świątń asekurowani przez policjantów i Żandarmerię Wojskową. W trakcie demonstarcji okazało się, że żaden z warszawskich kościołów nie stał się celem agresji protestantów, jednak nie powstrzymało to kilku grup od szukania konfrontacji. W kilku miejscach doszło do starć w różnej formie i o różnym natężeniu, w kilku przypadkach interweniowała policja. Na razie nie ma oficjalnych informacji o ofiarach, ale z relacji świadków wynika, że dochodziło do bezpośrednich starć, czasami groźnych.

Z czasem tłum protestujących dotarł pod dom prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Otoczony szczelnie przez policję okazał się niedostępny dla demnstrantów. Nie przeszkodziło to jednak w głośnym manifestowaniu sprzeciwu wobec roli Jarosława Kaczyńskiego i jego partii w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiście skandowane hasła dalekie były od parlamentaryzmu.

Areną protestów była nie tylko Warszawa. W wielu innych miastach odbyły się demonstracje, także w Inowrocławiu. W Toruniu zgodnie z zapowiedziami liczna grupa protestantów maszerowała ulicami skandując antyrządowe hasła. Dłuższy postój miał miejsce pod siedzibą toruńskiej prokuratury. Protestowały Kraków, Wrocław, Rzeszów, Szczecin, Lublin, Białystok i Trójmiasto, protesty odbyły się także w wielu mniejszych miastach i miejscowościach.

Wydarzenia w Warszawie były w mediach społecznościowych na gorąco komentowane przez uczestników i obserwatorów, wśród których nie zabrakło publicystów oraz polityków z wszystkich stron sceny politycznej.

Już po północy intrygujący wpis na Twitterze opublikował senator Krzysztof Brejza. Z załączonego pisma trudno wyciągnąć jakieś konkretne wnioski, ale zadane pytania sugerują, że sprawa może mieć ciąg dalszy.

Piątkowa manifestacja była jednym z najliczniejszych tego rodzaju wydarzeń we współczesnej historii Polski, ale na pewno nie ostatnim. Podczas spotkań z dziennikarzami oraz przemawiając do demonstrantów liderka Strajku Kobiet Marta Lempart informowała, że już w poniedziałek nastąpi kolejna fala protestu, podobnie ma być w kolejnych tygodniach. Jesień mimo pandemicznego zagrożenia może być gorąca.