Mimo pandemii koronawirusa inowrocławskie szkoły rozpoczęły nowy rok szkolny w terminie i wróciły do nauki stacjonarnej. Uczniowie nie kryją obaw i przyznają, że powrót do placówek na nowych zasadach jest dla nich stresujący.
- Nie potrafię sobie wyobrazić funkcjonowania w szkole jak dawniej. Boję się ograniczonej interakcji między nami, innej, bardziej napiętej atmosfery, zmienionych godzin zajęć, czy nawet jeżdżenia komunikacją miejską do szkoły. Większości z nowych wytycznych się spodziewałam, gorzej z ich realizacją. Trzymam kciuki, żeby mimo wszystko był to owocny czas, w którym - w odróżnieniu od nauczania zdalnego - będzie łatwiej, ale wciąż bezpiecznie - mówi Klaudia, uczennica drugiej klasy II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Konopnickiej w Inowrocławiu.
- Rozpoczynający się rok szkolny jest zdecydowanie zbyt chaotyczny. Wiele zwykłych, szkolnych czynności zostało ograniczonych przez reżim sanitarny. Zaskoczyło mnie na przykład to, że przerwy są podzielone na dane klasy, aby w jednym miejscu nie przebywało zbyt wiele osób. Mimo to obawiam się, że szkoły znów mogą zostać zamknięte, jeżeli wzrosną zakażenia. Powrót lekcji online nie będzie zadowalający. Zrozumienie materiału w takim trybie jest praktycznie niemożliwe - dodaje z kolei Paulina z pierwszej klasy w inowrocławskim "Kasprze".
Nauka stacjonarna to absurd?
Poza obawami o funkcjonawie w szkole przy zachowaniu reżimu sanitarnego, wśród uczniów pojawiają się głosy, że nauka w trybie stacjonarnym nie jest trafionym pomysłem. Wielu z nich twierdzi, że przy tak wysokiej dziennej liczbie zakażeń koronawirusem w Polsce, wkrótce placówki ponownie zostaną zamknięte.
- Wracanie do szkoły nie ma sensu. Zamykaliśmy je, gdy był jeden przypadek dziennie, a otwieramy, kiedy jest tysiąc? Trochę irracjonalne postępowanie. Wsadzamy dłoń w mrowisko i zastanawiamy, co może się stać. Osobiście uważam, że w mediach ten wirus jest zbyt wyolbrzymiony, ale nie jestem obojętna. To może być pogrom zakażeń, a największym skupiskiem będą właśnie szkoły. Nie jestem zadowolona, czekam na tragedie, jakie poniesie za sobą ta decyzja - przyznaje Oktawia, uczennica trzeciej klasy "Budowlanki".
- Szczerze uważam, że nie pochodzimy do szkoły za długo. Po miesiącu pewnie ponownie wprowadzona zostanie nauka zdalna. Dodatkowo boję się, że nie zdążę się zintegrować z klasą, a już przejdziemy na naukę zdalną i za dobrze się nie poznamy - dodaje Natalia, która w tym roku rozpoczyna naukę w II LO.
Nowy rok oczami nauczycieli
1 września poza uczniami w szkolnych murach ponownie pojawiła się także kadra pedagogiczna. Jak mówi Agnieszka Kubiak, poloniska z inowrocławskiej "Konopy", nauczyciele czekali na rozpoczęcie nauki stacjonarnej, ale nie wynikało to z braku lęku przed zakażeniem, a ze zmęczenia nauczaniem zdalnym.
- Czy to dobra decyzja, by wrócić do nauczania stacjonarnego? Nie wiem, chyba nikt nie wie. Pewne jest to, że większość z nas się boi, a także to, że dla uczniów, rodziców, dyrektorów, nauczycieli, pracowników szkół będzie to bardzo trudny rok. Trzeba będzie znaleźć ogromne pokłady cierpliwości i zrozumienia dla różnych przepisów mających zagwarantować nam bezpieczeństwo i trzymać kciuki, by się udało - przekonuje Agnieszka Kubiak.
- Jako człowiek nie jestem zadowolona z powrotu do stacjonarnego nauczania, ale jako nauczyciel już tak. Lekcje online nie sprawdzają się w przypadku matematyki. Nie mamy do tego odpowiednich narzędzi. Boję się nie tyle rozwiązań sanitarnych, ile braków uczniów spowodowanych zdalnym nauczaniem. Obawiam się, że pierwsze powtórki pokażą, jak bardzo ten materiał nie został przyswojony. Ten rok szkolny będzie bardzo dużym wyzwaniem. Mam nadzieję, że będziemy w stanie pomóc uczniom to przetrwać - mówi matematyczka, która chciała pozostać anonimowa.
Współpraca: JL.