Test: Renault Espace. Czy duży SUV z małym silnikiem daje radę?
Zaledwie dwa lata temu zaprezentowano 6. generację tego przestronnego SUV-a, a Francuzi już zdecydowali się na lifting. Właśnie przejechałem nim prawie 2 tys. km i mogę opowiedzieć o wrażeniach.
Z zewnątrz: Nowe spojrzenie, ten sam charakter
O ile sama sylwetka Espace’a pozostała w zasadzie taka sama, to producent wylicza, że po liftingu jedna trzecia elementów nadwozia jest nowa: zmieniono przód, maskę, tylną klapę i tylne światła. Z przodu mamy nowy pas i odświeżone reflektory, które teraz wyglądają spójnie z resztą gamy Renault. Z tyłu też zastosowano nowe światła, przypominające te z modelu Rafale. Do tego doszedł nowy, szaroniebieski lakier Baltic, w którym Espace prezentuje się naprawdę elegancko.
Dla mnie najnowszy Espace to po prostu bardzo atrakcyjny samochód. Zobaczcie sami — liczne przetłoczenia, ostre krawędzie i te małe smaczki, jak duży znaczek na grillu otoczony mnóstwem małych, nawiązujących do niego elementów. Albo matrycowe reflektory, w których ukryto logo Renault. To są detale, które robią wrażenie przy bliższych oględzinach. W topowej wersji, którą miałem okazję testować, auto ma do tego błyszczącą czerń w dolnej części nadwozia, przyciemniane szyby i chromowane listwy wokół nich. Do tego dochodzą 20-calowe koła z oponami 235/45. Całe oświetlenie jest LED-owe, a tylne przezroczyste lampy wyglądają świetnie.
Z tyłu zastosowano bardzo małą wycieraczkę ze względu na niewielkie rozmiary szyby. Przez to widoczność w tym kierunku jest słaba. To cena, którą płaci się za ten bardziej „sportowy” wygląd SUV-a. Dodatkowo zastosowano czarne relingi dachowe. Mimo SUV-owatego charakteru, pozycja za kierownicą nie jest szczególnie wysoka, podobnie jak prześwit.
Wnętrze
Espace I generacji słynął z ogromu przestrzeni, którą można było konfigurować dosłownie pod siebie. A jaki jest współczesny Espace? To zwyczajnie przestronny SUV, co wynika głównie z jego rozmiarów. Przy długości nadwozia liczącej 4,72 m duża ilość miejsca nie jest niespodzianką.
Na tylnej kanapie trójka pasażerów może podróżować dość wygodnie, czemu sprzyja niemal płaska podłoga. Ale prawdziwa perełka to panoramiczny dach Solarbay. Prawie 2 m² szkła, które można ściemnić jednym przyciskiem. Bez żadnej rolety, co oznacza, że miejsca nad głową jest pod dostatkiem. Najlepszy efekt panorama daje z pozycji drugiego i trzeciego rzędu.
Kanapa w drugim rzędzie ma cztery położenia odchylania, a do tego można ją przesuwać wzdłużnie, co pozwala zoptymalizować przestrzeń na nogi lub zwiększyć bagażnik.
Espace dostępny jest w wariancie 5- lub 7-osobowym. Ja testowałem tę drugą opcję. Fotele w trzecim rzędzie sprawdzą się wyłącznie dla dzieci. Dorosły też się tam zmieści (na krótkim dystansie), ale zajmowanie miejsc nie należy do prostych i przyjemnych.
Pojemność bagażnika w wersji pięciomiejscowej to od 692 do 2224 l, a w wersji siedmiomiejscowej od 520 do 2054 l. Przy rozłożonym trzecim rzędzie siedzeń jest to 212 l.
Z perspektywy kierowcy Espace to auto z pewnością komfortowe i przyjemne w użytkowaniu. Mamy tu spłaszczoną u góry i u dołu kierownicę z szerokim zakresem regulacji, która świetnie leży w dłoniach. Masywny tunel środkowy posiada przesuwaną ładowarkę indukcyjną i charakterystyczną podpórkę. Pod kątem ergonomii zabrakło mi tradycyjnego pokrętła do głośności, a trzy przełączniki wystające po prawej stronie kierownicy, to trochę za dużo. Duży plus za osobny przycisk do dezaktywacji wybranych systemów wsparcia kierowcy.
System multimedialny oparty na Google z 12-calowym ekranem działa bez zarzutu. Interfejs jest nowoczesny i intuicyjny, a wbudowane mapy Google i sklep z aplikacjami to duży plus. Sekwencję powitalną przygotował sam Jean-Michel Jarre. Wśród materiałów na desce rozdzielczej jest nawet jesionowe drewno, niczym w klasie premium. Pozostałe tworzywa to plastik, błyszcząca czerń oraz sztuczna skóra.
Doceniam przyjemny system oświetlenia wnętrza, który można dostosować na wiele kolorów, a nawet ustawić, żeby zmieniał kolor sam co jakiś czas. Elektrycznie podnoszona klapa bagażnika mogłaby otwierać się nieco wyżej, bo przy moim wzroście zdarzało mi się zahaczyć o nią głową.
Duża maska, mały silnik
Tutaj nic się nie zmieniło. Pod maską Espace’a znajdziemy malutki, trzycylindrowy silnik o pojemności 1.2 litra, wspomagany przez dwa silniki elektryczne. Pierwszy ma moc 68 KM, a drugi, wysokonapięciowy rozrusznik, 34 KM. Łącznie to 200 KM, które pod względem dynamiki świetnie spisują się w tym niemałym samochodzie. Espace jest bardzo dynamiczny, a sprint do setki zajmuje 8,8 sekundy. Auto ma spory zapas mocy, co pozwala na bezpieczne wyprzedzanie.
W zestawie znajduje się automatyczna przekładnia MTT, która ma aż 15 przełożeń. Część z nich dedykowana jest trybowi elektrycznemu, a część hybrydowemu. W tej kwestii dostrzegam jeszcze pole do poprawy. Czasem, po mocniejszym wciśnięciu gazu, automat potrafi się „zagubić”, a my czekamy około sekundę, zanim auto ruszy do przodu. To denerwuje, zwłaszcza przy wyprzedzaniu, bo nigdy nie wiesz, czy auto zareaguje od razu, czy będziesz musiał uwzględnić tę dziwną przerwę.
Co jeszcze bym zmienił w kategorii układu napędowego? Momenty doładowywania baterii objawiają się pracą silnika na podwyższonych obrotach, a to oznacza zwiększone natężenie dźwięku spod maski. O ile w trasie jest to niemal niesłyszalne, to w mieście w trakcie jazdy, czy stojąc w korku, takie “akcje” trochę mi przeszkadzały.
Espace jako hybryda chętnie porusza się na prądzie. Dzięki stosunkowo mocnym silnikom elektrycznym, taka jazda jest też bardzo przyjemna. Czysty tryb elektryczny przy spokojnym operowaniu pedałem przyspieszenia pozwala przejechać kilkaset metrów. Później do gry wchodzi benzyniak, który kręcony jest dość wysoko, by doładować baterię.
Pojechałem do Oławy szukać przodków Espace'a
W trakcie testu wybrałem się Espacem z Inowrocławia do Oławy w poszukiwaniu ciekawych modeli Renault w tamtejszym Muzeum Motoryzacji Wena.
Renault 5 TL z 1973 r. to popularny mieszczuch, którego Francuzi postanowiłi niedawno wskrzesić w postaci elektrycznej “5”. Testowałem go kilka tygodni temu.
Innym eksponatem, obok którego trudno było przejść obojętnie był Spider, czyli roadster produkowany w latach 90-tych. Aluminiowe nadwozie i centralnie umieszczony motor o pojemności 2 litrów to już niestety tylko historia. A może Francuzi postanowią go wskrzesić, tak jak legendarną Piątkę?
Najstarszym eksponatem ze znaczkiem Renault, jaki znalazłem w Oławie, był NN1 z 1922 roku. Ten ponad 100-letni egzemplarz nadgryziony zębem czasu to auto prawdziwie z innej epoki. Co ciekawe, ten sam model ale w wersji Torpedo znajduje się w kolekcji Łukasza Waszaka spod Inowrocławia, a ja kiedyś robiłem o nim odcinek.
Trasa w obie strony liczyła 500 km bez ekspresówek i autostrad, za to miejscami po drogach o fatalnych nawierzchniach. Na całym dystansie Espace spalił równe 5 litrów na 100 km, a statystyki pokazały, że 220 km przejechałem w trybie elektrycznym. Na ten dystans składały się wszystkie krótkie, ale częste momenty wyłączania benzyniaka. Wracając do spalania, to świetny wynik. Przy 55-litrowym baku daje realny zasięg ponad 1000 km.
W kontekście prowadzenia doceniłem system czterech kół skrętnych, który zmniejsza średnicę zawracania do 10,4 m z pierwotnych 11,6 m, a w zakrętach tylne koła skręcają w tym samym kierunku co przednie, co daje poczucie pewności i lepszego trzymania się drogi. Na płaszczyźnie komfortu też jest nieźle. Nawet na dziurawych jak szwajcarski ser drogach wewnątrz było dość przyjemnie. Mimo 20-calowych felg to nie jest auto, które oddaje każdą nierówność na ciało pasażerów.
Warto wspomnieć, że na pokładzie mamy aż 32 systemy wspomagania kierowcy, w tym inteligentny tempomat adaptacyjny oraz system rozpoznawania kierowcy. Kamera w lewym słupku A rozpoznaje naszą twarz i aktywuje przypisany do niej profil, z ulubionymi stacjami radiowymi i ustawieniami fotela. To jedna z nowości po liftingu. Renault podkreśla, że żadne dane nie są przesyłane poza auto.
Ceny
Renault Espace jest dostępny w trzech wersjach wyposażenia. Ceny startują od 183 900 zł, a najbogatsza wersja to wydatek rzędu 216 tys. zł. Dostępne są warianty 5- lub 7-miejscowe, przy czym dopłata do wersji z dodatkowym rzędem siedzeń wynosi 9000 zł.
Podsumowanie
Ekspresowy lifting przyniósł wyraźne zmiany wizualne w postaci dostosowania tylnych i przednich świateł do najnowszych trendów w Renault. Pod kątem przestrzeni i układu napędowego to nadal ten sam Espace, który nie jest autem idealnym, choć zdecydowanie z przewagą zalet nad wadami. W dużym, 7-osobowym SUV-ie przydałby się, choćby jako opcja, napęd na cztery koła.
Cennik:
Dziękuję Renault Polska za udostępnienie auta do testu.
