15 lipca 14-letni syn Eweliny Kujawy z Inowrocławia szykował się na spacer z psem. Kiedy uchylił drzwi mieszkania, Mister wyskoczył na klatkę schodową. Na schodach zaatakował go amstaf.

- Pies był bez kagańca. Mister nie miał żadnych szans. Amstaf chwycił go za głowę, ściągnął ze schodów i już nie puścił. Syn próbował go ratować, ale to nic nie dało. Nawet jego właściciel chciał otworzyć psu pysk, ale sam został ugryziony - opowiada Ewelina Kujawa.

Jak twierdzi inowrocławianka, rodzina już wcześniej widziała mężczyznę z amstafem w okolicy ich kamienicy. Zawsze bez kagańca, a czasami nawet bez smyczy.

- Dwa miesiące temu ten sam amstaf zaatakował Mistera po raz pierwszy. Wtedy zdążył go tylko uszczypnąć, bo nasz pies schował się pod samochód - wspomina Ewelina Kujawa. I dodaje: - Mister był z nami od 10 lat. To członek rodziny. Nic mu życia nie zwróci, ale chcemy ostrzec innych przed takimi sytuacjami, a przede wszystkim opiekunów psów, które mogą stwarzać zagrożenie. W tym przypadku był to nasz pies, ale za chwilę ofiarą może paść czyjeś dziecko.

Mister został zagryziony na oczach dwójki dzieci. Na ich krzyk zareagowali także sąsiedzi, którzy są świadkami zdarzenia. Na miejsce została wezwana także policja, która wszczęła już postępowanie o wykroczenie.

- Po zebraniu materiału dowodowego zostanie dokonana analiza, która wyjaśni dokładne okoliczności zdarzenia i pozwoli podjąć decyzję, co do zarzutów - mówi nam Izabella Drobniecka z Komendy Powiatowej Policji w Inowrocławiu.

Właściciele amstafa przekonują, że ich pies jest wychowywany z dziećmi, znajduje się pod stałą obserwacją i nie stanowi zagrożenia dla innych.

- Nasz pies faktycznie nie miał kagańca, ale york był bez smyczy, a jest taki obowiązek - mówi nam właścicielka amstafa. - Nie kupiliśmy psa, po to by budził strach. Zawsze trzymamy go na smyczy. Wina leży zatem po obu stronach - dodaje.