- Tak, to już koniec naszego teamowego wyjazdu na obóz kondycyjno-regeneracyjny do Borowic w okolice przepiękne i z kolarstwem silnie związane. Niemniej zrobiliśmy coś, zarówno wszyscy jak i każdy z osobna, do czego będzie można się uśmiechać, pokonując własne słabości, ustanowiliśmy swoje małe i duże rekordy, zdobyliśmy to co jeszcze nie zdobyte. Podsumowując, udało nam się wjechać do Karpacza, na słynną metę Tour de Pologne na Orlinku, zmierzyliśmy się z Chlebówką nazywaną inaczej drogą głodu, zdobyliśmy przejście graniczne na przełęczy Okraj, gdzie zostawiliśmy po sobie ślad wpisując się do pamiątkowej księgi. Widzieliśmy zbiornik retencyjny Sosnówka, przejechaliśmy obok „krasnoludów”, zaliczyliśmy Zachełmie, Przesiekę, Piechowice, Jagniątków oraz zmierzyliśmy się z częścią segmentu na drodze do schroniska Odrodzenie, którego ostatnie 150 metrów niektórym nie dawało spokoju i postanowili zmierzyć się z tym odcinkiem ponownie na drugi dzień. Wielkie brawa, bowiem na drodze o takim nachyleniu nawet podejście jest wyzwaniem - relacjonuje Marcin Kubiak, członek zarządu “Notojadzim”.

Jedną z atrakcji podczas zgrupowania była wizyta japońskiego kolarza Kukazamury, który w towarzystwie swojego kota przeprowadził serię wykładów na temat wysokogórskiego treningu kolarskiego.

- Były więc wykłady dotyczące nowatorskiej metody pokonywania wzniesień z zaciśniętymi klockami hamulcowymi oraz odpowiedniego doboru przełożeń i kadencji w odniesieniu do parametru zwanego bociano/wato/kilometrem - mówi Marcin Kubiak.

Członkowie “Notojadzim” w przyszłym roku planują powrót w odwiedzone pod koniec września tereny. Ich wyjazd w Karkonosze był również formą pomocy dla powodzian, którzy cierpią m.in. z powodu odwoływanych rezerwacji obiektów noclegowych i mniejszej liczby turystów.

szczytA

notjadzimB

zjazdA

notjadzimB