Ireneusz Stachowiak skrytykował okładkę ratuszowego informatora "Nasze Miasto Inowrocław", nazywając ją propagandą. Uważa, że powstała ona w kontrze do materiału wojewody, w którym mowa jest o 66,5 mln zł, jakie Inowrocław otrzymał za rządów PiS wobec około 22 mln zł w czasie rządów PO-PSL. W ratuszowym informatorze natomiast pokazano, że Inowrocław pozyskał pieniądze na 97% wnioskowanych projektów z Unii Europejskiej, a rząd PiS odrzucił 81% projektów składanych przez miasto.

- Są to rzeczy kompletnie nieporównywalne. Jeżeli chodzi o program PO czyli "schetynówki", to zaledwie 3 mln zł i 3 km wyremontowanych ulic, a w ramach rządowych środków w ostatnich latach gołym okiem widać, że jest to kilkanaście dróg i kilkadziesiąt milionów złotych zainwestowane w Inowrocław. Prezydent Inowrocławia nie potrafił skutecznie tych środków pozyskiwać, bo składa nierealne wnioski, chociażby wniosek na 65 mln zł na przebudowę dróg i dziwi się, że rząd nie przyznał mu tych środków. Wnioski muszą być realne - komentuje Ireneusz Stachowiak.

Działacz Suwerennej Polski zwrócił też uwagę, że większość pozyskanych środków z Unii Europejskiej przypada na okres, w którym pełnił funkcję zastępcy prezydenta odpowiedzialnego m.in. za inwestycje. - W tych ostatnich kilku latach panuje marazm, nie ma spektakularnych inwestycji. Prezydent Brejza strzelił sobie w kolano, ponieważ sam pisze, że zaledwie 3 procent zostało odrzuconych, co oznacza, że tych wniosków nie składał i tych środków europejskich nie pozyskiwał w dużej ilości dla Inowrocławia - ocenił. Dodajmy, że obie wspomniane przez polityka publikacje powstały z pieniędzy podatników.