Test: Skoda Kodiaq RS, czyli Ferrari wśród Skód
Choć jest największym SUV-em w ofercie, do pierwszej setki rozpędza się szybciej, niż kompaktowa Octavia RS, a nawet najmocniejszy elektryczny Enyaq 80x iV.
Kodiaq rozmiarami przewyższa modele Kamiq oraz Karoq. W 2021 roku auto przeszło facelifting, który można uznać za subtelny. Przeprojektowane tylne i przednie zderzaki, nowy czarny spojler, nowe ozdobne listwy wewnątrz i kilka niedostępnych wcześniej elementów wyposażenia - to w skrócie zmiany, które zafundowano Kodiaqowi.
W podstawowej wersji ten mierzący 4,70 m długości SUV ma pod maską benzynowy silnik 1,5 TSI o mocy 150 KM. Dla osób zorientowanych na znacznie lepsze osiągi przygotowano wersję RS z benzynowym 2.0 TSI, napędem na 4 koła i 7-biegowym automatem DSG. W tej odmianie Kodiaq dysponuje mocą wynoszącą 245 KM i rozpędza się od 0 do 100 km/h w 6,5 sekundy. Łaskawy los chciał, że do testu otrzymałem właśnie RS-a.
Oprócz układu napędowego obiecującego niezłe emocje, najszybszy Kodiaq w standardzie wyjeżdża na dużych, 20-calowych alufelgach, które skrywają czerwone zaciski hamulcowe. Są też znakomite światła Matrix LED oraz sportowe fotele z kontrastującymi czerwonymi przeszyciami, a także wykończone tym samym materiałem panele drzwi.
Wracając jeszcze do kół, Kodiaq, tak jak inne modele Skody, został "przyozdobiony" tzw. nakładkami aerodynamicznymi na felgi, które mają zmniejszać opór powietrza. O ile w Fabii te plastiki mi specjalnie nie przeszkadzały, to Kodiaq RS znacznie lepiej wygląda po ich zdjęciu. Nie kupuje się auta z 20-calową felgą, by szczelnie przykryć jej urok.
Jak jeździ Kodiaq RS?
Osiągi tego auta to coś pomiędzy SUV-ami w standardowych, słabszych wersjach, a naprawdę sportowymi samochodami, jak choćby o rozmiar mniejsza Cupra Ateca, która wykręca pierwszą setkę w imponujące 4,9 sekundy. Moje odczucia z jazdy podpowiadały mi, że Kodiaqowi RS bliżej do tej drugiej grupy, co przemawia na jego korzyść.
Duże nadwozie, prawie 20-centymetrowy prześwit i blisko 1 800 kg masy własnej, to nie są elementy korzystnie wpływające na sportową jazdę. Tutaj z pomocą przychodzi jednak technika. Właśnie w takim aucie, jak Kodiaq RS przydają się tryby jazdy oraz aktywne zawieszenie DCC, które dostajemy w standardzie. To ostatnie regulowane jest w trzech poziomach - Comfort, Normal i Sport, podobnie jak siła wspomagania kierownicy, praca silnika, czy skrzyni.
Różnica w zachowaniu auta pomiędzy każdym z trybów jest wyraźna. W Sport samochód utrzymuje wysokie obroty, zawieszenie mocno się usztywnia, a kierownica pracuje z wyczuwalnym oporem. Ten tryb najbardziej pasuje do charakteru auta i pozwala kierowcy na nieco więcej. O ile nie będziemy próbowali naginać praw fizyki, Kodiaq odwdzięczy się precyzyjnym i pewnym prowadzeniem nawet przy większych prędkościach i ostrzejszych łukach.
Nie wszystkim może odpowiadać to, że w Kodiaqu siedzi się bardzo wysoko, nawet w najniższym ustawieniu fotela. To nie pozwala zapomnieć, że choć szybki, to jednak nadal SUV. Druga strona medalu to świetna widoczność i poczucie "wyższości" na drodze.
Po przełączeniu wszystkich parametrów w tryb Comfort, Kodiaq zmienia swoje oblicze. Skrzynia utrzymuje niskie obroty - podczas normalnej jazdy to około 1250 obr./min, kierownicą kręci się dużo lżej, a zawieszenie staje się wyraźnie bardziej miękkie. To nie znaczy, że Kodiaq w trybie Comfort pokonuje niezauważalnie wszystkie nierówności. Nawet w tym trybie auto w jakimś stopniu przypomina, że ma sportowy charakter. Być może to też "zasługa" 20-calowych kół i niskoprofilowej opony, które nie za bardzo lubią się z dziurami na drogach.
Świetne wrażenia daje procedura startu. Po wejściu w tryb Sport i wyłączeniu kontroli trakcji, lewą nogą należy wcisnąć hamulec, a prawą gaz. Obroty wędrują do około 4 tys. Po puszczeniu pedału hamulca Kodiaq wystrzeliwuje do przodu. Duża w tym zasługa napędu na cztery koła, który zapewnia doskonałą trakcję.
Dźwięk na zawołanie
2-litrowy, 4-cylindrowy motor w Kodiaqu RS sam z siebie, jakby to powiedzieć, nie brzmi tak, jak byśmy tego oczekiwali po usportowionym aucie. Konkretniej mówiąc, układ wydechowy został tak dobrany, żeby silnik był cichy i nie budził emocji.
Kiedy wśród ustawień trybów jazdy dotarłem do trzech poziomów dźwięku silnika, pojawił się przyjemny pomruk. Byłem przekonany, że ten dociera do moich uszu wprost z głośników, jak to często bywa w dzisiejszej motoryzacji. Jasne, niektórzy producenci, np. Porsche, stosują aktywne klapy w wydechu i poziom hałasu można regulować, powiedzmy mechanicznie, a nie cyfrowo, ale w Skodzie takich zabiegów się nie spodziewałem. Dla stuprocentowej pewności, musiałem jednak posłuchać silnika przykładając ucho w okolice wydechów i tu niespodzianka.
Skoda zastosowała coś pomiędzy sztucznym podbiciem dźwięku silnika z głośników w kabinie, a aktywnym wydechem. Otóż za efekty dźwiękowe, które na zawołanie zmieniają oblicze Kodiaqa, odpowiada głośnik, ale umieszczono go na zewnątrz, właśnie w okolicy wydechu. System nie zastąpi prawdziwego, sportowego wydechu, którego akurat tutaj nie ma, ale działa przekonująco.
Szkoda, że po każdym uruchomieniu silnika wybrany poprzednio tryb jazdy zostaje przywrócony do tego standardowego. Przykładowo w trybie Normal dźwięk silnika jest już delikatnie wzmocniony, co nie każdemu może odpowiadać. Zmiana trybu na Eco, Comfort lub Individual pozwoli go wyciszyć, ale tylko do czasu kolejnej jazdy. To może być uciążliwe. Zaletą jest z kolei osobny przycisk do szybkiej zmiany trybów bez konieczności zagłębiania się w menu na ekranie centralnym.
Wnętrze
Pod względem przestronności wnętrza, Skoda Kodiaq powinna zadowolić najbardziej wymagających użytkowników. W drugim rzędzie siedzeń (z regulowanymi oparciami i przesuwanymi siedziskami) jest tyle miejsca, że można się zgubić.
Bagażnik ma 835 l, a po złożeniu siedzeń 2 065 l. Kodiaqa można wyposażyć też w trzeci rząd foteli (4,5 tys. zł) i wziąć na pokład w sumie 7 osób. Jak to w Skodzie, podróże kierowcy i pasażerom umilą pomysłowe rozwiązania, takie jak chociażby parasolka w drzwiach, skrobaczka do szyb w klapce wlewu paliwa, czy uchwyt na bilet parkingowy na przedniej szybie.
Wyposażenie
Wersja RS już w standardzie jest bogato wyposażonym samochodem. Testowy egzemplarz posiadał opcje dodatkowe o wartości 35 tys. złotych. Wszystko to razem daje bardzo bogate, kompletne wyposażenie zarówno pod względem systemów bezpieczeństwa, komfortu oraz wrażeń wizualnych.
Zestaw cyfrowych wskaźników ma wiele możliwości konfiguracji, współpracuje z nawigacją ze smartfona i charakteryzuje się wysoką jakością obrazu.
Jeśli o systemach mowa, Kodiaq RS zawiera m.in. aktywny tempomat z podążaniem środkiem pasa ruchu, asystenta jazdy w korku, rozpoznawanie znaków oraz system awaryjnego hamowania. Jest też zaawansowana kamera 360 z widokiem 3D oraz możliwość awaryjnego zatrzymania auta w trakcie manewrów parkingowych. Wszystkie te wspomagacze działały bez zarzutów.
5 800 zł dopłaty wymagają sportowe, skórzane, podgrzewane i wentylowane fotele z regulacją długości siedziska. Świetnie wyglądają i tak samo dobrze sprawdzają się w trakcie dłuższych podróży. Wśród długiej listy wyposażenia są ponadto m.in. 3-strefowa klimatyzacja, niezły system audio, 9,2-calowy ekran dotykowy reagujący na gesty, bezprzewodowa łączność Android Auto, elektryczna pokrywa bagażnika, czy pakiet komfortowego snu premium. Zawiera on rozkładane oparcia zagłówków w drugim rzędzie siedzeń, rolety przeciwsłoneczne, dwa specjalne dywaniki, przyciemniane szyby oraz dźwiękochłonne szyby boczne z przodu.
Duży atut Kodiaqa to świetne reflektory Matrix LED. Co ważne, są w standardzie 4 z 5 wersji wyposażeniowych. Największą zaletą tej technologii jest dopasowywana w pełni automatycznie i natychmiastowo wiązka świateł drogowych, która dba o to, by nie oślepiać innych kierowców. Kiedy na horyzoncie pojawi się inne auto, wąski fragment świateł jest przygaszany z jednoczesnym pełnym oświetleniem wszystkich innych kierunków.
Zużycie paliwa
Duża moc, podwyższone nadwozie i spora masa w oczywisty sposób wpływają na zwiększone zużycie paliwa. Przy prędkości 140 km/h Kodiaq w teście potrzebował 11 l/100km, podczas miejskiej jazdy około 12 l/100km, a w trasie 6-7 l/100 km.
Przy najdelikatniejszym obchodzeniem się z pedałem przyspieszenia poza miastem uzyskałem wynik 5 l/100km. Po każdorazowym odpuszczeniu pedału gazu, auto przechodzi w tryb żeglowania, co przypomina jazdę z wciśniętym sprzęgłem. Wtedy, tocząc się, Kodiaq bardzo wolno wytraca prędkość. W określonych warunkach można w ten sposób pokonać pokaźny dystans.
Zbiornik paliwa mieści 60 litrów. W teście na pełnym baku udało się przejechać 585 km, z czego niespełna 500 km w trasie. Przy obecnych cenach paliwa średni koszt 100 km wyniósł około 60 zł.
Ceny
Egzemplarz, który testowałem, według cennika z połowy ubiegłego roku w podstawie kosztował 198 tys. zł. Dziś za takie samo auto trzeba zapłacić minimum 207 400 zł, co jest zapewne efektem inflacji oraz wciąż utrzymujących się problemów z łańcuchami dostaw w przemyśle motoryzacyjnym.
Podsumowanie
Spoglądając na osiągi, rozmiary i cenę Kodiaqa RS, śmiało można uznać, że to auto stojące na szczycie oferty czeskiego producenta - taka wisienka na torcie. To oznacza, że można mieć wobec niego duże wymagania. Po tygodniu spędzonym za kierownicą tego Ferrari wśród Skód stwierdzam, że to samochód prawdziwie uniwersalny, wielozadaniowy i potrafiący dać dużo radości kierowcy lubiącemu od czasu do czasu szybszą jazdę.
Cennik:
Dziękuję Volkswagen Group Polska za udostępnienie auta do testu.