W środę o godzinie 19:00 na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że widział jak dwie osoby wpadły do Jeziora Mogileńskiego i zaczęły się topić. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci i dwa zastępy strażaków.
- Mundurowi dokładnie sprawdzili linię brzegową, jednak nikogo nie znaleźli. Okazało się, że był to fałszywy alarm. "Żartowniś" został w ciągu godziny namierzony i ujęty. Jego identyfikacja nie była trudna, ponieważ upojony alkoholem 30-latek (prawie 3 promile w organizmie) podał w trakcie rozmowy z dyspozytorem Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy swoje imię i nazwisko - informuje KPP w Mogilnie.
Mężczyzna nie potrafił w sposób racjonalny wytłumaczyć policjantom, dlaczego tak postąpił. Teraz jego sprawą zajmie się sąd. Za popełnione wykroczenie grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 złotych.
Policja przypomina, że każdy podobny żart lub bezpodstawne wezwanie służb ratowniczych może kosztować ludzkie życie. Policjanci i strażacy reagują na każde zgłoszenie, a wszystkie niepotwierdzone interwencje absorbują cenny czas, którego może zabraknąć dla osób mogących być naprawdę w niebezpieczeństwie.