Białostockie centrum koordynuje oznaczanie przeciwciał w tym osoczu na szczeblu ogólnopolskim.
W osoczu pobranym od osób, które przechorowały COVID-19 i wyzdrowiały, oznaczane są przeciwciała przeciwko tej chorobie i jeśli jest ich odpowiednia ilość, można je podać innemu choremu, by pomóc w terapii, przede wszystkim gdy choroba ma poważny przebieg.
Dotąd osobom chorym na COVID-19 podano w kraju 2,1 tys. jednostek oznaczonego osocza, z czego ponad 100 jednostek w RCKiK w Białymstoku – poinformował Radziwon. Wyjaśnił, że szacuje się, że osocze podano ok. 1,5 tys. osobom w całej Polsce, choć dokładnych danych nie ma. Czasem jednej osobie podaje się więcej niż jedną jednostkę osocza.
Białostockie RCKiK dostaje apele od innych stacji krwiodawstwa, by jak najszybciej oznaczało przeciwciała, bo robi to dla wszystkich takich centrów w Polsce, tu trafiają wszystkie próbki.
"Dokładamy starań, żeby robić to od razu i na bieżąco" – powiedział PAP prof. Radziwon.
W ostatnich dniach, po apelach centrów krwiodawstwa, by ozdrowieńcy oddawali osocze, zaczęło się zgłaszać nieco więcej osób niż wcześniej osób, ale to wciąż za mało, bo niektórym centrom krwiodawstwa zaczyna brakować takiego osocza, a jest na to zapotrzebowanie – poinformował prof. Radziwon.
"Jest nieco więcej osób deklarujących gotowość oddania osocza. Zdarzają się nawet takie osoby, które jeszcze do końca nie wyzdrowiały a już się pytają, kiedy będą mogły przyjść, więc to nas buduje. Ale niestety ilość osocza, którą mamy i pobieramy, nie wystarcza, żeby zabezpieczyć wszystkich, którzy tego potrzebują" – powiedział prof. Piotr Radziwon.
Dodał, że białostockie RCKiK codziennie dostaje po kilka próśb z całego kraju, żeby podzielić się osoczem. "Ale patrząc na sytuację, gdzie liczba chorych się zwiększa, boję się, że w którymś momencie również i nam nie wystarczy" – dodał.
Jako niepokojące Radziwon ocenia, że u ok. 20-30 proc. osób, które po przechorowaniu COVID-19 oddały osocze, nie wytworzyły się przeciwciała lub było ich tak mało, że nie wykazują ich badania. Dodał, że z tego powodu do podania chorym nadaje się ok. 60 proc. pobranego osocza. Zaznaczył, że nie ma co prawda jeszcze dobrych badań klinicznych na ten temat, ale może to sugerować, że osoby te mogą być narażone na ponowne zachorowanie, powtórną infekcję.
Osocze mogą oddać osoby, które przechorowały COVID-19 (miały objawy) lub osoby, które mają dowód, że zostały zakażone, a chorobę przeszły bezobjawowo, a także osoby, które nie wiedziały, że były zakażone, ale przypadkiem przy badaniu przeciwciał się o tym dowiedziały. Nie mogą oddawać osocza kobiety, które były w ciąży oraz osoby, którym przetaczano krew. Ważne są również różne terminy, dlatego – jak podkreśla Radziwon – osoba, która chciałaby oddać osocze powinna najpierw skontaktować się telefonicznie z centrum krwiodawstwa, gdzie wszystko zostanie ustalone, wyjaśniane będą wszystkie kwestie, które np. wykluczają z bycia dawcą.
Dyrektor RCKiK w Białymstoku poinformował także, że obecnie Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ma opublikować wskazania, komu można podać osocze od ozdrowieńca. Dodał, że chodzi przede wszystkim o sytuacje, gdy pacjent z rozpoznaną chorobą zaczyna mieć złą saturację krwinek czerwonych tlenem.
"To znaczy, że ma już objawy ze strony płuc. Generalnie jeszcze do tego można dodać osoby, u których przebieg zaczyna być burzliwy, takie, które mają osłabioną odporność lub takie, które są leczone na nowotwory lub mają wrodzony niedobór odporności. To są osoby najbardziej zagrożone tym ciężkim przebiegiem i u tych osób wydaje się, że powinno się to osocze podawać w pierwszej kolejności" – powiedział Radziwon.(PAP)
Autor: Izabela Próchnicka
kow/ joz/