"W tej chwili możemy już tylko apelować o realne wsparcie dla ochrony zdrowia, bo jest to już lawina, której przez najbliższe dni nie uda się powstrzymać, nawet ograniczeniami (wprowadzonymi przez rząd – PAP)" – powiedział w rozmowie z PAP immunolog, ekspert w dziedzinie terapii zakażeń dr Paweł Grzesiowski. Wskazał, że "epidemia rządzi się swoimi prawami" i jeśli obecnie 10 tys. chorych "zaraża co najmniej jedną, dwie osoby", miną jeszcze minimum dwa tygodnie, zanim obostrzenia zaczną odnosić skutek.
"Potrzebujemy natychmiast łóżek z dostępem do tlenu i z opieką dla tych pacjentów" – podkreślił lekarz. Dodał, że nie widzi "możliwości rezerw w systemie".
Wskazał, że obecnie kilka województw: mazowieckie, małopolskie, łódzkie, pomorskie czy wielkopolskie to epicentrum zakażeń, w tych kilku regionach występuje koncentracja chorych.
"Powinien zostać zastosowany system wysyłania tych pacjentów do regionów mniej obciążonych – a więc, na przykład, pacjent z Warszawy jedzie do Olsztyna, bo tam są miejsca. Oprócz tego potrzebujemy realnych łóżek. Trzeba zrobić to, co wszyscy na świecie – zorganizować szpitale doraźne, rozwijane w ciągu dwóch, trzech dni w salach gimnastycznych, szkołach czy salach targowych z dostępem do tlenu, z możliwością podawania kroplówek i z opieką" – powiedział dr Grzesiowski.
Jak podkreślił, potrzebne jest wsparcie "wojska i Kościoła", dodając, że nie widzi innych rezerw w Polsce. Zaznaczył, że potrzebny jest m.in. transport wojskowy i karetki. "Mieliśmy w marcu wsparcie wojska w zakresie organizacji i logistyki, to było doskonałe. Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej pobierali wymazy, mierzyli temperaturę. W tej chwili robią to pielęgniarki, które mogłyby pracować na oddziałach" – wskazał immunolog. Zaznaczył, że także m.in. zakonnice mogłyby wesprzeć opiekę nad pacjentami.
"Nie mamy stu tysięcy pielęgniarek, lekarzy, którzy przyjdą do pracy, to jest mrzonka. Wszystkie decyzje wojewodów, którzy próbują na papierze zapewnić tę opiekę, są nieskuteczne" – powiedział dr Grzesiowski.
Oceniając wprowadzone przez rząd obostrzenia zaznaczył, że każde racjonalne działanie mające zmniejszyć liczbę zakażonych jest potrzebne. "Jeśli mamy mniej zachorowań, to mamy mniej hospitalizacji, to oczywiste" – powiedział lekarz.
Konieczne działania, obniżające liczbę zakażeń w populacji to "drugi filar strategii". Pierwszym, bez którego, jak powiedział ekspert, zacznie się "koszmar jak we Włoszech czy w Hiszpanii", jest wzmocnienie systemu opieki zdrowotnej.
Komentując znaczący wzrost liczby zakażeń w Mazowieckiem w ostatnich dniach wskazał, że jest to najbardziej ludne województwo. "To oczywiste. Mamy tu największą koncentrację wszystkiego: szkół, biur, zakładów pracy, transportu" – wyjaśnił dr Grzesiowski.
"W zagęszczonych miastach mamy dużo więcej interakcji międzyludzkich. Jest też dużo miejsc, w których można przekazać wirusa" – zaznaczył ekspert.
Badania laboratoryjne potwierdziły w sobotę zakażenie koronawirusem u kolejnych 9622 osób - podał w sobotę resort zdrowia. To najwięcej stwierdzonych przypadków od początku epidemii. Zmarło 84 chorych. Najwięcej zakażeń zanotowano w woj. mazowieckim - 1485. (PAP)
Autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ robs/