7,5 tys. km przebiegu w 36 lat
pojemność silnika - 0,65 L
liczba cylindrów - 2
moc - 24 KM
prędkość maksymalna - 105 km/h
przyspieszenie od 0 do 100 km/h - 48 s
długość - 3,05 m
szerokość - 1,38 m
rozmiar opon - 135/80 R12
masa własna - 600 kg
Czasy w motoryzacji, kiedy w upalne dni trzeba było uchylać pokrywę silnika, a zimą włączać ssanie, minęły bezpowrotnie, choć niektórzy dbają o to, by duch tamtych czasów pozostał z nami na dłużej. Przygoda Michała z Maluchami zaczęła się w 2008 roku. Przez rok po zakupie Złomek, bo takie imię otrzymał później pierwszy fiat 126p, wyglądał normalnie, by potem stać się dumnym przedstawicielem stylu RAT.
Tzw. ruda, czyli nocny koszmar właścicieli samochodów, w tym przypadku była mile widziana. Dzięki odpowiednim zabiegom i zmysłowi estetyki, auto pokryło się rdzą, zyskało trochę stylowych akcesoriów i zaczęło przyciągać wzrok. Podobnie jak w przypadku milionów Polaków, fiat 126p był pierwszym autem Michała tuż po zdaniu prawa jazdy, choć w 2008 roku gusta i możliwości młodych kierowców wyglądały już nieco inaczej, niż w latach 90.
- Wtedy stać mnie było tylko na fiata 126p. Jeździłem nim normalnie na co dzień, ale myślałem o zmianie samochodu. Kiedy zacząłem go przerabiać, postanowiłem, że kupię sobie inne auto, a ten będzie czekał na odpowiedni moment, by wyjechać z garażu - mówi Michał.
Kiedy w 2011 roku przeprowadzaliśmy wywiad z dzisiejszym bohaterem artykułu, był on właścicielem dwóch Maluszków. Teraz w jego garażach są trzy takie auta, a dokładniej w dwóch garażach, bo nazwa Maluch zobowiązuje - do jednego garażu mieszczą się dwa egzemplarze.
Dwa kolejne auta spotkał inny los, niż wyprodukowanego w 1991 roku Złomka - mają pozostać przy oryginalnym wyglądzie. Żółty pochodzi z 1983 roku i po remoncie przejechał 3 tys. km. Jako jedyny ma pojemność silnika 600 cm3, pozostałe - 650 cm3. Prawdziwym rarytasem jest z kolei kość słoniowa. Auto z 1984 roku przejechało od nowości 7,5 tys. km.
Swoją kolekcję nasz rozmówca traktuje jako lokatę kapitału, bo pewne jest, że jego auta już nie stanieją. Na ile je wycenia?
- Dla mnie są bezcenne. Te trzy mają u mnie na pewno "dożywocie". Jeśli chodzi o cenę, to wszystko zależy od tego, ile chce dać klient. Mamy jeszcze czasy, gdzie można kupić Malucha za przysłowiową flaszkę, ale takie zadbane egzemplarze z początku produkcji, to ciężko dostać nawet za 15 tysięcy, do 25 tysięcy. Kiedyś dla zabawy pojechałem żółtym na giełdę samochodową do Bydgoszczy. Było bardzo duże zainteresowanie. Jednemu klientowi powiedziałem, że chcę 5 tysięcy. Kiedy wrócił po chwili z pieniędzmi i usłyszał, że mówiłem o euro, zrezygnował [śmiech] - wspomina nasz rozmówca.
Niewątpliwie najcenniejszym modelem w kolekcji jest kość słoniowa. Auto w 36 lat przejechało 7,5 km. Kupiony przez Michała w 2013 roku od pierwszego właściciela. Auto ma rzadko spotykane wyposażenie w postaci listew na drzwiach, tzw. listwy P4. Co ciekawe, samochód nie posiada nawet lusterka bocznego kierowcy. Okazuje się, że w tamtych czasach zdarzało się, że takie elementy jak lusterko, czy wycieraczki, kierowca czasami musiał sobie sam przykręcić po zakupie. W przypadku tego egzemplarza, właściciel tego nie zrobił. Samochód jest w pełni sprawny i gotowy do jazdy.
- Znalazłem go z ogłoszenia. Miał wtedy bardzo odstraszającą cenę, coś około 20 tysięcy. Okazało się, że znajomy zna to auto i w ogłoszeniu jest pomyłka. Pojechałem do właściciela, udało się dogadać i jest mój. Już wtedy ciężko było zdobyć egzemplarz w takim stanie, dzisiaj nie ma opcji, żebym znalazł takie auto - mówi Michał.
Samochód praktycznie nie wyjeżdża z garażu, gdzie stoi pod przykryciem. Od 2013 roku Michał przejechał nim... 5 km. Auto ma również ciekawą historię. Pierwszy właściciel dokładnie dokumentował wszystko, co się z nim działo. Prowadził nawet coś, co dziś moglibyśmy nazwać komputerem pokładowym.
- Miał specjalną książkę, gdzie zapisywał to, co przy nim zrobił. Np. że po 10 latach użytkowania wymienił sobie dobre żarówki na nowe, że przykręcił kołpaki, a nawet w którym dniu i o której godzinie go odpalił. Zapisywał dosłownie wszystko - mówi Michał.
Fiaty 126p to jedne z tych aut, które przy odrobinie wiedzy i kilku podstawowych narzędziach, da się naprawić samemu. Niezbędnik właściciela Malucha w trasie to lewarek, klucze 32, 30, 13, 10, młotek i śrubokręt. Dlaczego fiaty nie zostały zarejestrowane jako zabytkowe? Auta nie stoją na żółtych tablicach, bo zdaniem właściciela znacznie lepiej wyglądają na oryginalnych, czarnych. Stawka za ubezpieczenie OC jednego fiata ze zniżkami to około 120 zł.
W ciągu roku Michał pokonuje dwoma Maluszkami w sumie około 2 tys. km, choć Złomkiem w sumie przejechał już 40 tys. km. Kość słoniowa praktycznie cały czas stoi pod przykryciem w garażu. Złomek i żółty pokazują się na zlotach, służą też czasem podczas niedzielnej przejażdżki na Rynek albo do Solanek.
W okresie zimowym auta są przepalane co miesiąc. Zdaniem naszego rozmówcy, kiedy samochód stoi, to niszczeje. O tym, że swoje fiaty Michał traktuje niemal, jak członków rodziny, świadczy to, że co roku przepala je w Wigilię. - Po prostu w Wigilię przychodzę i odpalę sobie każdego Maluszka - przyznaje. Wkrótce kolekcja powiększy się o trzy kolejne egzemplarze, które aktualnie przechodzą remont, a wtedy dla sześciu Maluchów potrzebne będą już nie dwa, a całe trzy garaże.
Masz rzadko spotykane auto lub motocykl? Przeprowadziłeś ciekawą modyfikację? Jeździsz zwykłym "szarakiem", ale wiele dla Ciebie znaczy? Jeśli przynajmniej na jedno z tych pytań Wasza odpowiedź jest twierdząca, to znak, że powinniście wysłać zgłoszenie i stać się bohaterem kolejnego artykułu naszej serii.